Trybunały – Stanu i Konstytucyjny – to instytucje przewidziane na ciężkie dla demokracji czasy. Od ich niezależności i uczciwości zależy praworządność, zwłaszcza kiedy polityczna władza ma zamiar rozliczać, karać i kontrolować na skalę dotąd – jak zapowiada – niespotykaną.
Choć każda z tych instytucji ma odmienny charakter i inne zadania, łączy je jedno: powinny kierować się wyłącznie prawem i być obojętnymi na to, jaka partia panuje akurat w parlamencie, Kancelarii Premiera czy w Pałacu Prezydenckim. Do tej pory spisywały się wcale nieźle. Rzecz w tym, że politycy mają jednak możliwość wpływania na ich działalność. A ostatnio pojawiają się sygnały, że korzystając z nowej powyborczej konstelacji, zechcą z nich skorzystać.
Polityka
46.2005
(2530) z dnia 19.11.2005;
Społeczeństwo;
s. 95