Rok temu swoją wizję przywódcy Solidarności zaprezentowali młodzi rzeźbiarze. Była to odpowiedź na konkurs ogłoszony przez Fundację Centrum Solidarności. Jeden dostrzegł w Wałęsie bohatera na kształt biblijnego Dawida Michała Anioła, innemu pierwszy przywódca „S” skojarzył się z prasłowiańskim Światowidem o czterech obliczach. Publiczność zwiedzająca wystawę palmę pierwszeństwa przyznała muskularnemu wąsatemu „Dawidowi” z długopisem zamiast procy.
Teraz przyszła kolej na teatr. Prapremierze sztuki „Wałęsa. Historia wesoła, a ogromnie przez to smutna” autorstwa Pawła Demirskiego (rocznik 1979), w reżyserii Michała Zadary (rocznik 1976) towarzyszył dużo większy rozgłos niż wystawie styropianowych pomników. Rozpisywano się na jej temat, gdy tylko zrodził się zamysł. Potem media zapewniały, że będzie to jeden z najważniejszych spektakli przygotowanych przez Teatr Wybrzeże w ostatnich latach.
Lech Wałęsa nie mógł być obecny na premierze, ponieważ przebywał za granicą. Obejrzał przedstawienie następnego dnia. Miał sporo zastrzeżeń: „Muszę powiedzieć z bolszewicką szczerością – to jest bardzo dalekie od moich postaw, od tego, o co walczyliśmy, po co walczyliśmy i jak my to wszystko widzieliśmy”. Jednak ocenę wystawił łaskawie – cztery z minusem. Podobno bardziej surowa była Danuta Wałęsowa, która poprzestała na dwójce z plusem.
Akcja sztuki „Wałęsa. Historia wesoła, a ogromnie przez to smutna” zamyka się w okresie od Sierpnia 1980 do Okrągłego Stołu, z krótką końcówką odwołującą się do najnowszych zmagań o prawa pracownicze (reminiscencje procesów z Biedronką). W przedstawieniu ważną rolę odgrywa styropian. Został z niego wykonany główny element scenografii – sławetny mur, który przeskoczył tytułowy bohater.