Losy Leszka Millera spoczęły w rękach grupki dziennikarzy, emerytów i studentów tworzących łódzkie koło SLD. To oni w ramach wewnątrzpartyjnej weryfikacji, która właśnie ruszyła, wezmą pod lupę osobę premiera. Sąsiednie koło przygląda się wybrańcom losu z zazdrością.
Mieć w kole najważniejszego członka partii to nie lada gratka. Dlatego Ryszard Dębski, przewodniczący Śródmiejskiego koła SLD w Łodzi, do którego należy Leszek Miller, na dźwięk nazwiska premiera aż kraśnieje z dumy: – Jesteśmy zaszczyceni, że premier jest naszym członkiem – mówi. Koledzy z koła żartują sobie wprawdzie, że skoro Dębski jest przewodniczącym koła, którego członkiem jest szef lewicy – to właśnie on, Dębski, jest w SLD najwyższą władzą.
Polityka
35.2003
(2416) z dnia 30.08.2003;
Kraj;
s. 32