Dawno nie czytałem tak mylącej reklamy książkowej: „Skandalizująca grecka antypowieść wyklęta przez Kościół!”. Tak przyprawia się pisarzowi gębę, którą potem trudno odkleić. Ani skandalizująca, ani antypowieść, ani jakaś powtórka z „Ostatniego kuszenia Chrystusa” Kazantzakisa. O Chrystusie jest sporo, ale tylko dwie strony, a dokładnie dwa akapity wywołały w Grecji zgorszenie tamtejszej Cerkwi. Nie trzeba być prawosławnym, by zrozumieć dlaczego. W trefnym fragmencie mowa jest o tym, czy i jaki rodzaj seksu Jezus uprawiał z Marią Magdaleną. Takie rozważania nigdy nie rzucają na kolana, zwłaszcza w kraju takim jak Grecja, gdzie konstytucja chroni przywileje Kościoła prawosławnego i grozi więzieniem za bluźnierstwa. Tylko że Mimis Androulakis nie jest wierzący, a osławione dwie strony jego książki nie oddają wcale jej charakteru.
Pisarz wpadł na pomysł rozpisania wielkiego tematu – niechęci do kobiet w kulturze europejskiej – na internetowe dialogi z udziałem swoim i grona on-linowych dyskutantek. Ten czat o wszystkim – od psychoanalizy przez literaturę i politykę Grecji (dla mnie najciekawsze są właśnie te fragmenty) po Kanta, Nietzschego i Wittgensteina, problem śmierci, matematykę i Einsteina, darwinizm i współczesne teorie ekonomiczne – ciągnie się przez bitych 300 stron i jest lekturą typu seminaryjnego: dla ambitnych studentów uniwersyteckich.
Kto wziął slogan handlowy na serio, wyjdzie na głupa. „Bogobojny ateusz” Androulakis pisze o Jezusie z sympatią. „Pierwszy prawdziwy przyjaciel kobiet, tylko chrześcijaństwo stało się mizoginiczne” – przez św. Pawła. Jak na byłego posła lewicy i gospodarza radiowego talk-show przystało, Androulakis stara się „czatować” żywo i dowcipnie, i w lepszych momentach książka zamienia się w skrypt dobrej sztuki teatralnej.