Największym sklepem spożywczym Rzeczpospolitej jest Agencja Rynku Rolnego, która tylko w tym roku wyda na skup żywności 2 mld zł. Ale zanim wejdziemy do Unii, Agencja musi policzyć nasze rezerwy i – co najważniejsze – jakoś ich się pozbyć. Ten remanent ujawni ogrom zapasów i nagromadzone od lat absurdy.
Od handlu prywatnego ARR różni się między innymi tym, że dokłada – z kieszeni podatników – do każdego interesu. Czyli drogo kupuje, tanio sprzedaje, najchętniej za granicę. Dlatego, mimo corocznych kilkusetmilionowych dotacji z budżetu, zaciąga kolejne kredyty w bankach komercyjnych. Obecny stan zadłużenia wynosi 1,3 mld zł. Wraz z wielkością długów agencji rośnie niezadowolenie na wsi. Chociaż bowiem ARR pożycza, żeby chłopom zrobić dobrze, wychodzi na odwrót.
Polityka
33.2003
(2414) z dnia 16.08.2003;
Gospodarka;
s. 34