Archiwum Polityki

Meta Kraków

Dziś w obrębie krakowskich Plant jest kilkaset knajpek, pubów, restauracji. Aż trudno uwierzyć, że 15 lat temu późnym wieczorem wódeczki można było się napić jedynie w Piwnicy pod Baranami lub Tramwaju. Można też było oczywiście dokonać zakupu na mecie.

Meta to coś zupełnie innego od meliny. Na melinie alkohol, często nieznanego pochodzenia, spożywa margines społeczny i przestępczy półświatek. Tego typu lokale istnieją do tej pory. Meta natomiast jest już historią. Na mecie się nie spożywało. Na mecie się kupowało. W nocy, gdy sklepy były zamknięte, lub przed godziną trzynastą, gdy obowiązywała prohibicja.

Najbardziej znaną krakowską metą były dorożki. Właściwie dorożkarze. Postój znajdował się na Rynku Głównym. Wódka ukryta pod końską derką była zimna tylko w zimie, a i to niekoniecznie. Drugim ogólnie znanym miejscem była Figurka. Chodzi o kapliczkę z figurką Matki Boskiej na Nowym Kleparzu, który w dzień jest placem targowym. Było to miejsce o tyle ciekawe, że czasem można tam było razem z wódką kupić pozostawione przez kwiaciarki kwiaty, a przed Wigilią nielegalnie ściętą jodełkę. Raz nawet, przed Wielkanocą, nie wiadomo dlaczego, na tej mecie serwowano też zupełnie legalny chrzan.

Nieco nietypową metą pod chmurką był plac Wolnica. Wolnica to dawny rynek miasta Kazimierz, później żydowskiej dzielnicy Krakowa. Dziś plac jest częściowo zabudowany, ale w latach świetności dorównywał wielkością rynkowi krakowskiemu. Tam w sezonie letnim można było nabyć wódkę nie tylko w połówkach, ale także w ćwiartkach. Dodatkowo jeden z handlarzy sprzedawał napój na kieliszki. Po wewnętrznej stronie płaszcza miał naszyte specjalne kieszenie, w których mieściły się butelki, kieliszki, a nawet ogórki na zakąskę. Bardzo miłe zakończenie spaceru.

Bogatą ofertę miała też meta mieszcząca się z drugiej strony Plant przy ul. Rajskiej, w pracowniach teatralnych. Tam oprócz wódki można było kupić kieliszki, pieczywo, kiełbasę lub przynajmniej konserwy, no i ogórki.

Polityka 32.2003 (2413) z dnia 09.08.2003; Społeczeństwo; s. 71
Reklama