Mimo wielkich giełdowych klęsk Amerykanie masowo wracają do gry na giełdzie. To kolejny dowód, że ludzie w swych decyzjach ekonomicznych wcale nie kierują się racjonalnymi motywami.
Większość z nas jest święcie przekonana nie tylko o tym, że wystajemy wysoko ponad przeciętność, ale i o tym, że sukcesy zawdzięczamy sobie samym, natomiast winę za nasze porażki ponosi ktoś inny. Nasz zespół wygrał, bo był lepszy. A jeśli przegrał, to dlatego, że murawa była kiepska, a sędzia stronniczy.
Wyniki inwestowania na wszystkich bez wyjątku giełdach świata w ostatnich latach mogłyby się stać wspaniałą szkołą pokory. Ale to mało prawdopodobne, bowiem wbrew temu, co twierdzi teoria, ludzie działają często niezgodnie z wymogami własnego interesu.
Polityka
25.2003
(2406) z dnia 21.06.2003;
Gospodarka;
s. 50