Archiwum Polityki

LSD dla SLD

Partia władzy szuka nowego pomysłu na siebie samą

SLD przed zbliżającym się czerwcowym kongresem, na którym sam się podsumuje i oceni, a także wybierze nowe władze, zaczął szukać witamin, anabolików, pożywek wzmacniających jego osłabły organizm, choćby nawet jakiegoś pobudzającego narkotyku – jeden z młodych działaczy Sojuszu wręcz zalecał mu zaaplikowanie LSD: „W końcu wystarczy przestawić tylko jedną literę”.

Gruntowne leczenie chce przeprowadzić tylko część SLD, im dalej od tzw. ścisłego kierownictwa czy od Leszka Millera osobiście, tym bardziej. On też jest coraz mocniej zachęcany przez wielu prominentnych członków Sojuszu do ograniczenia swojej działalności, choćby poprzez rezygnację z premierostwa. Mówi o tym dość otwarcie na przykład Izabella Sierakowska, żąda tego wprost Jerzy Urban. Inni zwolennicy kuracji swoje zaniepokojenie losami SLD wyrażają poprzez zasadniczą w tonie krytykę jego sposobu funkcjonowania jako partii. Partii władzy, z wszystkimi chorobami, które tego typu formacja w takiej sytuacji objawia, takimi jak kumplostwo, nepotyzm, cynizm schowany za parawanem pragmatyzmu, tchórzostwo, bezdecyzyjność, serwilizm, biurokratyzm partyjny.

Te negatywne cechy z życia partii i jej działalności, na zewnątrz wymieniane przez takie ważne dla SLD postaci jak choćby Mieczysław F. Rakowski, Jerzy J. Wiatr, Józef Oleksy, Andrzej Celiński, a także – z pozycji dawnego lidera – Aleksander Kwaśniewski, łączy jeden wspólny żal. Że SLD pogubiła się ideologicznie, przykryła centralizmem demokrację wewnątrzpartyjną, że przestaje być socjaldemokratyczna, a staje się coraz wyraźniej spółką do robienia interesów. Nie widać wartości, nie widać celów, a ich miejsce zajmują środki i instrumenty, które też stosowane są nieporadnie.

Tygodnik „Nie”, ze strachu przed wizją dotkliwej porażki SLD, snuje projekty rozdzielenia partii na dwie części: niech odrodzi się stare, „ideowe” SdRP, a reszta niech pójdzie do centrum, gdzie będzie mogła dalej uprawiać swoją kunktatorską i bezideową politykę.

Polityka 22.2003 (2403) z dnia 31.05.2003; Komentarze; s. 15
Reklama