Archiwum Polityki

Atak na Gęsiówkę

Z militarnego punktu widzenia powstańcy warszawscy zamiast 5 sierpnia 1944 r. Gęsiówkę atakować, mogli ją obejść. Podjęli jednak inną decyzję. Dlaczego?

Po upadku powstania w getcie warszawskim, rozkazem Himmlera z 11 czerwca 1943 r. na terenie ruin utworzony został obóz koncentracyjny, zwany potocznie Gęsiówką (od ul. Gęsiej). Przywożeni z innych obozów oraz z krajów okupowanej Europy więźniowie-Żydzi mieli za zadanie wydobywanie z ruin zdatnych do użytku materiałów budowlanych, wywożenie gruzu oraz plantowanie terenu. Obóz w kwietniu roku następnego stał się filią Majdanka.

W końcu lipca 1944 r. Niemcy przystąpili do jego ewakuacji. W dniu wybuchu Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia, w obozie, którego załogę stanowiło ok. 90 esesmanów, przebywało ok. 430 żydowskich więźniów. Tego samego dnia 50 z nich skierowali Niemcy do prac porządkowych w rejonie byłego Umschlagplatzu. Tam zostali uwolnieni przez oddział Kedywu. Wśród pozostałych najwięcej było, jak uważa Bronisław Anlen (więzień tego obozu), obywateli polskich, potem Greków, Węgrów i Francuzów, ale nie brakło także obywateli belgijskich, holenderskich i czeskich.

Obłędna radość

Dlaczego zaatakowano Gęsiówkę? Złożyło się na to kilka powodów. Być może najistotniejszym było wyciągnięcie ze zdobytego przez powstańców bunkra ogłuszonego oficera SS, jak się niebawem okazało podczas przesłuchań (tłumaczem był niedawno zmarły Jan Rossman, Niemca pojmał Eugeniusz Kecher-Kołczan), zastępcy komendanta Gęsiówki.

To on przekazał wiadomość o żydowskich więźniach, która spowodowała, że kilku dowódców w powstańczych oddziałach, wśród nich dowódca Brody Jan Kajus Andrzejewski-Jan i dowódca Zośki Ryszard Białous-Jerzy udali się do Radosława, by uzyskać odeń zgodę na zaatakowanie obozu. Dowódca obawiał się zbyt dużych strat własnych, nie chciał nawet o tym słyszeć. Przekonał go argument, że w natarciu będzie można wykorzystać jeden ze zdobytych czołgów, a sukces uzyskać dzięki zaskoczeniu.

Polityka 31.2003 (2412) z dnia 02.08.2003; Historia; s. 59
Reklama