Przyjęty w Polsce kanon utworów towarzyszących ślubom pozostaje nader skromny: Najbardziej wszystkim znany jest „Marsz weselny” z uwertury do „Snu nocy letniej” Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego. Równie popularna wydaje się „Ave Maria” Franciszka Schuberta, niewiele jej ustępuje „Ave Maria” – przeróbka preludium Jana Sebastiana Bacha, dokonana przez Charlesa Gounoda. Często grywany przy ślubnych okazjach (zwłaszcza w krajach anglosaskich) „Marsz weselny” Ryszarda Wagnera z opery „Lohengrin” u nas zdarza się rzadko, podobnie jak wielkiej urody pieśń „Panis Angelicus” Césara Francka.
Kwartet plus Cyganie
W Warszawie Marsz Mendelssohna grywa się na zakończenie ceremonii, natomiast w Krakowie na wejście nowożeńców. W stolicy najczęściej młodą parę wita wiązanka marszów lub melodii, które – jak to określa Jacek Kazimierczak z największego w Warszawie USC przy placu Zamkowym – raczej ładnie brzmią. Są to z reguły standardy klasyki i wersje elektroniczne znanych przebojów. Coraz rzadziej odtwarza się je z magnetofonu (przyciskiem steruje urzędnik sprawujący ceremonię), najczęściej oprawę muzyczną zapewnia współpracujący z urzędem muzyk, a najpopularniejszym instrumentem są organy elektroniczne.
Przez lata w wielu warszawskich urzędach organistami byli studenci dyrygentury warszawskiej Akademii Muzycznej, wychowankowie zmarłego niedawno profesora Henryka Czyża. Do nich należał również słynny muzyk, który w USC Warszawa Mokotów wykonywał Marsz Mendelssohna na pile. Niestety, odkąd sala ślubów w Pałacyku Szustra na Mokotowie została zlikwidowana, z mistrzem piły umawiać się trzeba indywidualnie.