Archiwum Polityki

Gdzie jest generał?

Kilka dni przed swoimi 80 urodzinami generał Wojciech Jaruzelski znów znalazł się wśród setek entuzjastycznie witających go partyjnych aktywistów. Wsparty na lasce, z twarzą człowieka zmęczonego życiem, robił wrażenie zakłopotanego i zaskoczonego. Podobnie jak obserwatorzy kongresu SLD.

Tym razem nie klaskali mu przecież wytrenowani w aplauzach członkowie KC, POP, KD, KP, KW ani aktywiści PPR, PZPR, ZSL, SD, FJN, PRON, CRZZ, ZSMP, ZMS, ZMW czy SZSP. Zapewne część z tych, którzy tym razem klaskali byłemu I sekretarzowi, premierowi, szefowi WRON i prezydentowi, na co dzień chętnie nie pamięta lub po prostu nie wie, co oznaczały te ważne w biografii Generała skróty. Nawet jeżeli w ich biografiach też były one ważne. A jednak klaskali z entuzjazmem, na jaki tego dnia ich zdaniem nie zasłużył sobie ani prezydent Kwaśniewski, ani premier Miller. I trudno przypuszczać, by klaskali koniunkturalnie czy lizusowsko jak kiedyś, gdy od Generała zależała niemal każda peerelowska kariera. Klaskali, bo mieli taką potrzebę. Coś chcieli w ten sposób wyrazić.

Generał – indagowany – nie chce się wdawać w interpretowanie nieoczekiwanej owacji. On nigdy ich nie lubił, chociaż kiedyś musiał się do nich przyzwyczaić. Teraz widzi w owacji miły gest i niewiele więcej. Bo w gruncie rzeczy czuje się trochę samotny i opuszczony w swoich zmaganiach z historią, w swojej walce o pamięć i w swoim wysiadywaniu po sądach. Jest starym, schorowanym człowiekiem z coraz większym trudem dźwigającym potężny garb przeszłości i nie bez troski obserwującym to, co się dzieje w Polsce. Ale nie będzie się teraz ustawiał w roli recenzenta. Nie chce już odgrywać żadnej politycznej roli. A recenzowanie dzisiejszych polityków albo dociekanie motywów, którymi się kierują, byłoby przecież wkroczeniem w politykę.

Zpunktu widzenia polskiej sytuacji

ważniejsze jest zrozumienie tych, którzy byli wśród entuzjastycznie klaszczących. Wiesław Kaczmarek uważa, że delegatom na kongres chodziło o wyrażenie szacunku dla człowieka i w jakimś stopniu także solidarności albo może współczucia, bo przecież los Generała nie jest dzisiaj łatwy.

Polityka 28.2003 (2409) z dnia 12.07.2003; Kraj; s. 28
Reklama