Współczesne gwiazdy sportu korzystają coraz częściej z pomocy specjalistów – psychologów sportu, nazywanych też trenerami mentalnymi. U podstaw mistrzostwa sportowego znajduje się motywacja, którą można porównać do sprężyny wprowadzającej w ruch cały mechanizm osiągania sukcesu. Motywacja oddziałuje na wszystko inne: formę fizyczną, trening techniczny i taktyczny, przygotowanie psychiczne, a nawet styl życia, łącznie ze snem, dietą i relacjami z innymi ludźmi. Winna mieć ona charakter długofalowy, gdyż o wygranej w zawodach nie decyduje to, co się dzieje w dniu ich rozgrywania, ale w dniach, tygodniach, a nawet miesiącach je poprzedzających. Składa się na nią potrzeba rywalizacji oraz umiejętność koncentracji na zadaniu, blokująca lęk poznawczy (co będzie, jak mi się nie uda, co powiedzą, napiszą o mnie, jak jestem postrzegany w tym momencie przez widzów, jak wyglądam w ich oczach? ).
Mistrzowie sportu potrafią radzić sobie z lękiem
poznawczym w bardzo różny, często niekonwencjonalny sposób. Tuż przed rozpoczęciem jednego z konkursów skoków Turnieju Czterech Skoczni w 2001 r. Adam Małysz zorientował się, że zapomniał wziąć z hotelu uszczelniacze, które wkłada do butów tuż przed skokiem, aby noga tkwiła w nich stabilnie i bezpiecznie. Zdenerwowanie trwało moment, bardzo szybko opanował się jednak, pomyślał i z dostępnych środków zrobił zastępcze. Należało jeszcze oderwać myśli od tego zakłócenia rutynowych czynności. Adam poradził sobie z tym w bardzo niekonwencjonalny sposób. Przyszła mu bowiem na myśl zasłyszana opowieść profesora Żołądzia, który wspominał, jak kiedyś przed bardzo ważnym wykładem na uniwersytecie w Amsterdamie zauważył dziurę we fraku, w którym za chwilę miał wystąpić.