Archiwum Polityki

Państwo prawników

Z sali sądowej wypada adwokat. Za nim gna klient wołając rozpaczliwie: – Panie mecenasie! Czy myśmy w końcu tę sprawę wygrali czy przegrali? To nie żart. Przeciętny obywatel coraz słabiej rozumie prawo; język ustaw i sądowych wyroków staje się dla niego czarną magią. Podobnie z dziesiątkami umów, które każdy musi zawierać w sprawie mieszkania, anteny, pralki czy ubezpieczenia. Bez prawnika dziś ani rusz. Ale trzecia władza, która miała być gwarancją, że sprawiedliwość zawsze weźmie górę, stała się warownym zamkiem, wokół którego błąkają się zagubieni obywatele.

Kodeksy i ustawy napisane są językiem tajnym. Dwa pokolenia wstecz każdy w miarę inteligentny i wykształcony człowiek był w stanie orientować się w przepisach prawa na tyle, by bezpiecznie kierować zarówno swoimi sprawami osobistymi, jak i prowadzonymi interesami. Dziś już nie tylko laik, ale i większość prawników traci orientację w obowiązujących regulacjach. Przeciętny adwokat, zajmujący się na co dzień rozwodami, nie ma pojęcia o wielu innych dziedzinach, choćby o ochronie dóbr osobistych czy wolności słowa. Prawo zaczęło naśladować medycynę i ma swoich specjalistów od lewej ręki i prawego kolana. Prawniczą archeologią pozostaje mądra maksyma kodeksu justyniańskiego, głosząca, iż „ustawy powinny być zrozumiałe dla wszystkich”.

Być może nie ma od tego ucieczki – życie się komplikuje, trzeba np. tworzyć regulacje dotyczące Internetu i przestępstw komputerowych. Jest jednak faktem, że stanowione obecnie prawo jest nader niskiej jakości.

Prawo powinno być znacznie prostsze od tego, z którym obecnie mamy do czynienia. Jedną z przyczyn tej sytuacji jest nadprodukcja prawa, czyli wielka skłonność władzy ustawodawczej do wydawania nowych ustaw. W dodatku ustawy tworzone są przez komisje sejmowe, w których składzie najmniej jest prawników przygotowanych do takiej pracy – mówi Grzegorz Wiaderek, szef programu prawnego Fundacji im. Stefana Batorego. – Mamy do czynienia z totalitaryzmem prawa, które ma ambicję ingerować we wszystkie dziedziny życia, wprowadzając ścisłe normy nawet w sprawie budowy szczoteczki do mycia zębów. Jest to cecha wszystkich nowoczesnych państw demokratycznych – dodaje Łukasz Bojarski z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Umowy-łamigłówki

Doskonałym przykładem nieopanowanego pseudoprawniczego gadulstwa, a zarazem nieumiejętności wyrażenia prostej myśli w powszechnie zrozumiały sposób, są najróżniejsze umowy, które jesteśmy zobowiązani podpisywać biorąc kredyt czy wchodząc w posiadanie telefonu komórkowego.

Polityka 20.2003 (2401) z dnia 17.05.2003; Raport; s. 3
Reklama