Archiwum Polityki

Mózg na ścianie

Czy chciałbyś zobaczyć, co dzieje się w twojej głowie albo w głowie sąsiada? Dzięki japońskiej technice jest to całkiem realne.

Pierwszy rzut oka na to, co mamy pod czaszką, może skończyć się prawdziwym rozczarowaniem. To ta szara galareta stworzyła sonety Szekspira i teorie względności?! Trudno w to uwierzyć. Neurony, aksony i impulsy nerwowe są niewidzialne gołym okiem, a chciałoby się czegoś, co można zobaczyć, usłyszeć.

By zgłębić tajemnice mózgu, naukowcy przetwarzają to co niewidzialne na język obrazów. Ostatnio artyści zaczęli robić to samo – na swój własny sposób.

Wszystko zaczęło się, gdy w 1870 r. Gustaw Fritsch i Eduard Hitzig z Berlina odkryli, że śpiące psy poruszają łapami, gdy stymuluje się prądem pewne partie ich mózgu. Nieco później Richard Caton w Liverpoolu i Adolf Beck na Uniwersytecie Jagiellońskim osobno odkryli, że mózg psa sam z siebie wytwarza prąd. Tak świat dowiedział się, że komórki mózgowe porozumiewają się między sobą za pomocą impulsów elektrycznych.

Elektryczna natura myśli nie wzbudziła wówczas zbyt wielkich emocji – trudno było jej konkurować z takimi „skandalami”, jak ogłoszone kilka lat wcześniej przez Darwina wspólne pochodzenie człowieka i małpy. Odkrycie Becka nie mogło też na początku znaleźć praktycznych zastosowań – prądem z mózgu nie da się nikogo porazić ani zasilić nawet małej żaróweczki.

Jaki jednak ma związek prąd pod czaszką z tym, co dzieje się w ludzkim umyśle?

A przede wszystkim jak go zbadać – zmierzyć i zobaczyć? Dopiero w 1929 r. psychiatra Hans Berger z Jeny przykleił synowi swojego ogrodnika do głowy elektrody i odkrył, że elektryczny głos komórek mózgowych przedostaje się przez zaporę skóry, czaszki oraz opon mózgowych i że można go usłyszeć. Sprytny doktor Berger wzmocnił prądy rejestrowane przez elektrody i puścił przez elektromagnes sterujący pisakiem kreślącym po ruchomym papierze.

Polityka 30.2003 (2411) z dnia 26.07.2003; Nauka; s. 72
Reklama