Spokojnie było rok temu w gdańskim Teatrze Wybrzeże, w którym po raz pierwszy pokazano w Polsce „Monologi”. Krakowska publiczność reagowała entuzjastycznie, śmiała się w stosownych momentach, biła brawo słysząc monolog o chrześcijankach, które nie mają waginy. Po tutejszej premierze bohaterki spektaklu mogą wpisać Kraków na listę miast przyjaznych waginie. Co jednak trochę zaskakuje – w końcu zaledwie parę tygodni temu miasto dało wyraz obyczajowej wstrzemięźliwości, wycofując się z prezentacji zdjęć par homoseksualnych.
„Monologi waginy” to zbiór kilkudziesięciu wywiadów, które amerykańska dramatopisarka przeprowadziła z 200 kobietami w różnym wieku, różnej narodowości i orientacji seksualnej.
Książce brakuje formy i literackiego szlifu. Razi schematycznością. Ciąży nad nią obsesja autorki na punkcie przemocy seksualnej wobec kobiet. Eve Elsner sama jest jej ofiarą. Rozmowy wydają się chwilami płytkie i banalne. Polskie tłumaczenie pozostawia wiele do życzenia. A mimo to na listach bestsellerów książkowych publikowanych w „Tygodniku Powszechnym” „Monologi” w kilku miastach zajmowały drugą pozycję zaraz po „Tryptyku Rzymskim” Jana Pawła II.
Skąd tyle szumu wokół przeciętnej książki? Dlaczego w „Monologach” grały Glenn Close, Calista Flockhart, Meryl Streep, Wynona Ryder, Kate Blanchet i inne wielkie amerykańskie i angielskie gwiazdy?
Beata Kozak, naczelna feministycznego pisma „Zadra”: – Dlaczego „Monologi” wywołały wszędzie tak żywe reakcje? Odpowiedź jest i zaskakująca, i prosta. Nikt wcześniej nie odważył się na to, co zrobiła Ensler. Nikt przed nią nie zapytał kobiet o ich waginy.
Książka ukazała się w Stanach Zjednoczonych zaledwie siedem lat temu.