Archiwum Polityki

Okrągły Stół Operacyjny

To medycy muszą zaproponować opłaty od pacjentów, bo rząd się nie odważy

Gdy Marek Balicki w połowie stycznia obejmował stanowisko ministra zdrowia, najpilniejszym zadaniem, jakie miał do wykonania, było uspokojenie nastrojów pacjentów i personelu medycznego, które bardzo się zradykalizowały w ostatnich dniach urzędowania ekipy Mariusza Łapińskiego. Strajki obejmowały coraz więcej placówek, groził protest ogólnokrajowy. W tej atmosferze pojawiła się koncepcja zwołania Okrągłego Stołu, przy którym można byłoby porozumieć się ze związkami i samorządami zawodowymi w sprawie przyszłości reformy i finansowania opieki zdrowotnej. Pomysł Marka Balickiego potraktowano początkowo z niedowierzaniem, co pokazuje, jak bardzo wszyscy oduczyli się uczestniczyć w tego rodzaju forach.

Nowy minister zdrowia nie miał wyjścia i ideę swojego poprzednika musiał ze względów politycznych podtrzymać. Ludziom z jego najbliższego otoczenia – mam na myśli prezesa Naumana i wiceminister Kralkowską – przez półtora roku podobna inicjatywa jakoś nie przyszła do głowy, teraz jednak gorąco ją wspierają. W Warszawie właśnie rusza ta ogólnonarodowa debata, która ma nakreślić kierunek przekształceń w ochronie zdrowia na najbliższe pięć lat.

Co uda się przy Okrągłym Stole uzgodnić? Biorąc pod uwagę długą listę rozbieżności – między choćby podstawowymi założeniami Narodowego Funduszu Zdrowia a tym, co proponuje samorząd lekarski i Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy – nasze oczekiwania nie mogą być nadmierne. Ale są pewne sprawy, wokół których trzeba się porozumieć ponad podziałami – to kwestie narastającego zadłużenia szpitali, ich przyszłe przekształcenia (prywatyzacja) i poszukiwanie dodatkowych źródeł finansowania opieki zdrowotnej, a więc nakreślenie ram współpłacenia przez pacjentów za wybrane świadczenia medyczne.

Polityka 17.2003 (2398) z dnia 26.04.2003; Komentarze; s. 17
Reklama