Archiwum Polityki

Pani od Unii

Mało je, mało śpi, dużo podróżuje, jeszcze więcej pracuje. Minister Danuta Hübner, kobieta, której pasją stało się wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej, nie ma sekundy do stracenia.

Niektóre gazety pisząc o Danucie Hübner nadają jej tytuł Pani Europa. – I nic dziwnego, bo w tym drobnym ciele mieści się wielki europejski duch. No bo ile ona może ważyć? – zastanawia się Kazmierz Kutz, reżyser filmowy, senator i bliski znajomy Danuty Hübner. – Niekiedy taka niewielka postura bardzo się przydaje – śmieje się minister Hübner. Kiedy wchodziła do krakowskiego klubu Pod Jaszczurami na spotkanie w sprawie Unii Europejskiej, przed wejściem wśród tłumu czyhała Młodzież Wszechpolska, która chciała wręczyć jej jabłka, rzekomo niezgodne z normami Unii Europejskiej. Młodzież przegapiła ją, zobaczyła dopiero na telebimach.

W drobnej sylwetce Danuty Hübner niektórzy dopatrują się nawet klucza do jej błyskotliwej kariery politycznej, jak na polskie warunki fenomenalnej. Bo, po pierwsze, kobieta. Po drugie, bez wsparcia partyjnego. Po trzecie wreszcie, bez marzeń o zdobyciu stołka. Barbara Labuda wyraziła opinię, że dzięki tej swojej niewielkiej postaci Danuta Hübner nie wzbudza poczucia zagrożenia w tych, którzy chcieliby z nią rywalizować. – Obie jesteśmy spod znaku Barana, ale ona jest nieskończenie cierpliwa – mówi Labuda.

– Ustawiała się w cieniu, ale kiedy trzeba było sięgnąć po jej kompetentną pomoc, nie odmawiała wsparcia, a potem też nie pchała się na afisz, nie walczyła o miejsce dla siebie –

mówi znany polityk. – Zdarzało się, że inni zbierali owoce tego, co zrobiła ona, a mimo to nie zgłaszała żadnych pretensji.

– Myślę, że Danuta Hübner znalazła sposób bycia w tym świecie – mówi prof. Lena Kolarska-Bobińska, dyrektor Instytutu Spraw Publicznych. – Trzyma się z dala od polityki, bo wybrała dla siebie rolę apolitycznego profesjonalisty.

Polityka 16.2003 (2397) z dnia 19.04.2003; Społeczeństwo; s. 96
Reklama