Archiwum Polityki

Czas po apokalipsie

Niemal ćwierć wieku po premierze „Czasu Apokalipsy”, jednego z najgłośniejszych filmów antywojennych wszech czasów, Francis Ford Coppola zmontował jego nową wersję. Aż o 49 minut dłuższą, ze scenami, które kazano mu niegdyś usunąć. Chociaż ogólna wymowa nie zmieniła się, jest to już inny film – z ostrzejszym, politycznym przesłaniem.

Decyzję Coppoli o radykalnej zmianie filmu tak doskonale znanego każdemu szanującemu się kinomanowi na świecie można uznać za dziwną, a nawet za bezsensowną. W historii kina znane są przypadki podobnej desperacji reżyserów, którzy kuszeni ideą poprawienia swego dzieła psuli go niemiłosiernie, czego dowodem tzw. wersje reżyserskie rozpowszechniane na DVD, niecieszące się ani szacunkiem filmoznawców, ani popularnością widzów. Z polskiego podwórka warto przypomnieć nieudany eksperyment Andrzeja Wajdy, który nie tak dawno wyciął z „Ziemi obiecanej” niektóre najlepsze sceny. Na szczęście krążąca w archiwach filmotecznych poprzednia wersja jego filmu uchodzi za kanoniczną i jest wyświetlana nadal, w związku z tym nie trzeba specjalnie tłumaczyć młodzieży, która po raz pierwszy go ogląda, na czym polega jego wielkość.

Jednak w przypadku „Czasu Apokalipsy” sprawy się nieco komplikują. Mamy bowiem do czynienia nie tylko z kaprysem mistrza, który przypomniawszy sobie o dawnym dziele postanowił go odświeżyć i ulepszyć. Ale również z wyjątkowo szczęśliwym, być może nawet jedynym w swoim rodzaju, udanym zabiegiem artystycznym, przywracającym zamierzony blask pierwotnej wersji, co brzmi nieszczególnie mądrze, zważywszy, że wersja z 1979 r. została okrzyknięta arcydziełem i przetrwała próbę czasu.

Nareszcie poznajemy właściwe zakończenie

Tak czy inaczej ten paradoks warto podkreślić: „Apocalypse Now Redux” jest filmem na swój sposób dojrzalszym, pełniejszym i – co ważne – niepozostawiającym cienia wątpliwości co do intencji reżysera. Dla starszych widzów, pamiętających niezdecydowanie Coppoli z wyborem odpowiedniego finału (po świecie krążyły kopie z trzema różnymi wykluczającymi się wzajemnie zakończeniami), to cenna informacja, ucinająca po 24 latach spekulacje na temat wątpliwej filozofii dzieła.

Polityka 27.2003 (2408) z dnia 05.07.2003; Kultura; s. 58
Reklama