Archiwum Polityki

Zasady kardynalne

Jeśli konklawe potoczy się gładko, już w tym tygodniu świat usłyszy: „Mamy papieża!”.

Bukmacherzy przyjmują watykańskie zakłady. Za zwycięstwo najmniej obstawianego kandydata (kardynała Martiniego) wypłacą za 1 euro może i 40 tys. Ale to naprawdę nie są normalne świeckie wybory. Kardynałowie nie wybierają kadencyjnego prezydenta, tylko nieograniczonego niczym władcę Kościoła na czas niewiadomy.

Konklawe rozpocznie się 18 kwietnia po południu. Tego dnia rankiem kardynałowie-elektorzy zbiorą się najpierw na mszy w Bazylice św. Piotra i będą się modlić w intencji następcy papieża Wojtyły – ktokolwiek nim będzie. Później uroczystą procesją, śpiewając hymn do Ducha Świętego, przejdą do Kaplicy Sykstyńskiej w Pałacu Apostolskim na pierwszą turę głosowania. Kaplica na czas głosowań zostanie całkowicie odcięta od świata.

„I tu właśnie u stóp tej przedziwnej sykstyńskiej polichromii zbierają się kardynałowie – pisał Jan Paweł II w „Tryptyku rzymskim” – (...) Tak było w październiku pamiętnego roku dwóch konklawe i tak będzie znów, gdy zajdzie potrzeba, po mojej śmierci. Trzeba, by przemawiała do nich wizja Michała Anioła. Con-clave: wspólna troska o dziedzictwo kluczy, kluczy Królestwa”.

Prócz poetyckich napomnień Jan Paweł II pozostawił elektorom papieską ordynację wyborczą. Modyfikuje ona wcześniejsze postanowienia poprzedników. Dokument (konstytucja apostolska „Universi Dominici gregis” o zasadach działania Kościoła w okresie między śmiercią urzędującego papieża a wyborem nowego, 1996 r.) pokazuje, jak niewiele jest na konklawe pola do rywalizacji znanej nam z politycznych scen.

Tajne scrutinum

Już ponad sto lat temu kardynałom nie wolno było umawiać się między sobą, którego poprą kandydata, ani dyskutować na ten temat za życia papieża. Od wieków nie zdarzyło się, by na papieża wybrano kogoś, kto nie był kardynałem.

Polityka 16.2005 (2500) z dnia 23.04.2005; s. 12
Reklama