Co trzeci Polak deklaruje wręcz, że na sam widok planszy programu kulturalnego zmienia kanał. Trzy czwarte widzów nie potrafi wymienić audycji, którą lubi. A pozostali za swoje ulubione programy uznali „Kocham kino” (21 proc.), Teatr Telewizji (13 proc.), „Pegaza” (11 proc.), „Książki z górnej półki” (6 proc.). Inne audycje otrzymały od ankietowanych poniżej 5 proc. wskazań.
Pierwsze trzy lubiane pozycje zyskują łaskę w oczach publiczności dzięki wieloletniemu trwaniu na antenie. W przypadku „Pegaza” jest to już tylko respekt dla marki, bo program znikł z ekranu. „Kocham kino” z pewnością może przyciągać interesującym wyborem filmów, choć ostatnio coraz więcej w tym programie niszowych produkcji – widać jak na dłoni starania o ograniczenie kosztów audycji. Nazwa Teatr Telewizji już tak się wryła w pamięć widzów, że odpytywani w środku nocy o swoją ulubioną pozycję kulturalną bez wahania właśnie teatr wymienią. Znacznie gorzej sprawa wygląda wieczorem (prawda, że czasem późnym) w dniu emisji spektaklu, gdy część z nich łatwo zapomina o swoim ulubieńcu.
Bez wyboru
W pismach zagranicznych (z terenu oddziaływania BBC oraz CNN), wśród wielu artykułów na temat reality shows, seriali i dokumentów, ani razu nie znalazłam tekstu poświęconego audycjom kulturalnym en bloc ani nawet nawoływań, że ich brakuje lub potrzeba więcej. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że za naturalną, nie wymagającą komentarzy metodę działania uznaje się za zachodnią granicą prezentowanie i omawianie w telewizji interesujących filmów, inspirujących książek, znaczących wystaw.
Kultura jest obecna w serwisach informacyjnych, talk-shows (nawet Oprah Winfrey poleca swoje lektury, a Larry King podejmuje tematy filmowe), w reportażach.