Archiwum Polityki

Opowiadania pod dyktando

Czy Polacy umieją opowiadać i czego zazdroszczą Czechom? Jaka jest różnica między opowiadaniem i zapisywaniem ciekawych historii? Dlaczego polska prowincja jest bardziej literacko owocna niż metropolia? Na te i wiele innych pytań odpowiada znana pisarka po przenikliwej lekturze książki „Pisz do Pilcha. Opowiadań współczesnych trzydzieści i trzy”.

Socjologowie powinni ogłaszać konkursy literackie i badać uważnie, w jakie wzory układa się to, co nazywamy rzeczywistością. Ale też trzeba pamiętać, że owa rzeczywistość ma dość pokrętne związki z literaturą. Nikt dziś chyba serio nie traktuje postulatu, żeby literatura opisywała rzeczywistość, żeby dawała świadectwo, odnosiła się do rzeczywistości. Te roszczenia wydają się dziś dość naiwne. Pięknie pisał o stosunku literatury do rzeczywistości Nabokov: „Arcydzieło literackie to odrębny, oryginalny świat, który nie ma powodu pasować do świata czytelnika. Z drugiej strony, czymże jest osławiona »prawda życia«, czym są owe »solidne fakty«? Nabieramy wobec nich podejrzeń, widząc biologów trzymających się wzajemnie na muszce lub walecznych historyków, którzy szermując żelaznymi argumentami, tarzają się w pyle wieków”. Bardzo aktualne słowa, szczególnie dziś w Polsce. Zwłaszcza że jako Polacy i Środkowoeuropejczycy wychowywaliśmy się na specyficznej i nigdzie indziej nie powtórzonej wizji literatury. Z czego, uważam, powinniśmy być dumni, a nie z rozpędu równać do innych tradycji.

„Bardziej niż literatura ciekawiła mnie socjologia”

– pisał Jerzy Pilch w felietonie poplonowym na swój ogólnonarodowy konkurs na opowiadanie. I rzeczywiście było to przedsięwzięcie bardziej socjologiczne niż literackie. Juror bardzo precyzyjnie powiedział na samym początku, czego chce. „Każdy ma w pamięci jakieś godne opowieści, wydarzenie z własnego życia lub z życia najbliższych, niepojęty zbieg okoliczności, niesłychane spotkanie, tragiczne urodziny ciotki, komiczny pogrzeb dziadka, fatalną zgubę, cudowne znalezisko, że o licznych perypetiach zawodowych, losowych, politycznych czy miłosnych nie wspomnę”. Opowiadanie ma mieć nie więcej niż 7 tys.

Polityka 12.2005 (2496) z dnia 26.03.2005; Kultura; s. 72
Reklama