Archiwum Polityki

Koncert to biznes

Bilety na lipcowy koncert U2 rozeszły się w kilka dni, choć głównie za sprawą koników. Bez względu na prawną stronę tej afery jedno jest jasne: 60 tys. osób gotowe było zapłacić po 200 zł, żeby obejrzeć koncert Irlandczyków. Po takie pieniądze warto się schylić.

Polska przestaje być europejskim zaściankiem, omijanym przez gwiazdy dużego formatu. W zeszłym roku gościliśmy Dianę Krall, Massive Attack, Pink... W tym roku jest jeszcze lepiej. Jednak organizatorzy koncertów nie zawsze kipią entuzjazmem. Koncerty to bowiem spore ryzyko finansowe. Agencje zasłaniają się klauzulami tajności umów handlowych, jednak nie jest tajemnicą, że występujący niedawno w Polsce Black Eyed Peas zarobili ok. 100 tys. dol., a Massive Attack – ok. 200 tys.

Honorarium to tylko część kosztów. Średnio dalsze 30–50 proc. jego wartości to koszty produkcji koncertu: ochrona, scena, oświetlenie i nagłośnienie, reklama itp. Jeśli doliczyć do tego koszty przelotów, hoteli i innych fanaberii artystów, okazuje się, że kapitał potrzebny na zorganizowanie koncertu dużej gwiazdy to kilka milionów złotych. I choć płacimy za bilet np. 200 zł, do kieszeni organizatora wpada jakieś 150 zł. Resztę pochłania VAT (7 proc.), tantiemy odprowadzane do ZAIKS (10 proc.) i prowizje punktów sprzedaży biletów (5–10 proc.).

Nie ma jednej stawki za koncert tego samego wykonawcy, wiele zależy bowiem od warunków złożonej propozycji. Polski organizator przesyła ofertę, w której wyszczególnia, gdzie miałby odbyć się koncert, ile kosztowałyby bilety, ile osób miałoby na niego przyjść i – co najważniejsze – jakie wynagrodzenie jest gotów zaproponować artyście, który te warunki akceptuje albo nie. Oczywiście występ kosztuje mniej, jeśli odbywa się w ramach trasy koncertowej w okolicach.

Liczy się wiarygodność organizatora. Promotor czy agencja ma swoje CV, w którym przedstawia, jakie koncerty organizowała, gdzie i z jakim skutkiem. Taka lista jest bardzo ważnym argumentem przetargowym.

Polityka 11.2005 (2495) z dnia 19.03.2005; Kultura; s. 66
Reklama