Archiwum Polityki

Geniusz detektywem

Isaak Newton, jeden z najtęższych umysłów w dziejach, kojarzy się najczęściej ze szkolnymi lekcjami fizyki i z anegdotą o jabłku. Owoc ten upadając na głowę uczonego miał wywołać olśnienie, w wyniku którego powstała nowożytna fizyka. Ale to nie egzegeza newtonowskiej nauki jest tematem „Ciemnej materii” Philipa Kerra, popularnego brytyjskiego autora thrillerów. W książce tej wielki fizyk staje się mimo woli nie mniej wielkim detektywem. Newton odkrywa nowe powołanie, gdy obejmuje funkcję nadzorcy królewskiej mennicy w czasie wielkiej wymiany pieniądza. Poczucie obowiązku nie pozwala mu potraktować nowego stanowiska jako przynoszącej łatwy dochód synekury. W Anglii aż roi się od fałszerzy monet, których zbrodnie Newton wyjaśnia z równą bezwzględnością jak prawa natury. I równie beznamiętnie, jakby pisał matematyczne wzory, wysyła w ręce kata (znajdująca się na początku książki scena egzekucji i ćwiartowania dobrze wprowadza w nastrój epoki).

Te mniej znane szczegóły biografii angielskiego uczonego pod piórem Kerra zamieniają się w sensacyjno-detektywistyczną opowieść. Pojedyncze zbrodnie, podobnie jak pozornie nie związane z sobą wyniki naukowego eksperymentu, układają się w całość, stoi za nimi wspólny motyw. By go poznać, rozwikłać trzeba skomplikowany szyfr. Newton, który w naukowym rzemiośle opanował sztukę dedukcji do perfekcji, z zagadkami kryminalnymi radzi sobie doskonale. I podobnie jak Sherlock Holmes miał do pomocy dzielnego Watsona, tak i fizykowi asystuje młody „ochroniarz”, rębajło o imieniu Christopher Ellis, ze szczególnym zaangażowaniem prowadzący śledztwa w lupanarach. To właśnie Ellis jest narratorem, który podejmuje swoją opowieść po śmierci mistrza.

Kerr uprawdopodobnia fabułę, osadzając ją w realiach londyńskiego życia końca XVII w.

Polityka 10.2005 (2494) z dnia 12.03.2005; Kultura; s. 62
Reklama