Archiwum Polityki

Cień Pottera

Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafona (ur. w 1964 r. w Barcelonie) można z czystym sumieniem polecić każdemu 12-letniemu molowi książkowemu. Jest w tej powieści wszystko, co powinno się znaleźć w książce dla dorastających chłopców i dziewczynek: nastoletni bohater, rozwikłujący sekrety sprzed lat, ciekawa intryga kryminano-erotyczna (sceny łóżkowe są jednak nieliczne i delikatne); multum tajemniczych postaci, które okazują się kimś innym, niż się z początku wydaje, wreszcie malownicze miejsce akcji (Barcelona). Dodajmy, że książka napisana jest wartko i przyzwoicie. W czym więc problem? W tym, że zaczytują się nią ludzie dorośli. Nie ma nic bardziej żałosnego niż krytyk, który mizdrzy się do czytelnika – może tylko czytelnik, który nawet w dorosłym wieku oczekuje od książki tych samych prostych podniet co w dzieciństwie. Czytelnikom nieco bardziej wyrobionym należy się więc ostrzeżenie, że lektura „Cienia wiatru” to w miarę przyjemna, ale jednak strata czasu. Jeśli zastosować do powieści Zafona dorosłe kryteria, jej zalety okazują się największymi wadami. Książka jest potwornie przegadana (bite 500 stron), psychologia postaci żadna, a realizm całkowicie umowny – czyli tak, jak w większości thrillerów. Nie sposób dowiedzieć się z niej czegokolwiek o Barcelonie, a co dopiero o historii Hiszpanii – ale od tego w końcu są podręczniki i przewodniki. Autor powiela sprawdzone wzory popularnej powieści dziewiętnastowiecznej (choćby „Tajemnice Paryża” Eugeniusza de Sue) – i właśnie to, że nic do nich nie dodaje, czyni jego książkę przystępną dla milionów czytelników. Z książkami bowiem jest jak z piosenkami: większości z nas podoba się to, co już znamy.

Zafon wykonał kawał porządnej, pozbawionej większej wartości literackiej roboty, której jedynym – i całkowicie wystarczającym – celem było napisanie bestsellera.

Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; Kultura; s. 60
Reklama