Archiwum Polityki

Menedżer świnia

W najnowszej prozie polskiej można wyróżnić dwa zasadnicze nurty: jeden ma źródło we frustracji brakiem pracy, drugi zaś we frustracji pracą. Ów drugi nurt zaczyna ostatnio dominować: mówi się wręcz o literaturze antykapitalistycznej, antykonsumpcyjnej, antykorporacyjnej.

Krakowski krytyk Robert Ostaszewski pisząc w „Gazecie Wyborczej” o powieści „Nic” Dawida Bieńkowskiego stwierdził, że można ją potraktować z powodzeniem jako współczesny odpowiednik „Lalki” Prusa. Na poparcie swego sądu przywołuje on słowa jednego z jej bohaterów – menedżera Krzysztofa Lenarta, przyrównującego się do Wokulskiego. Według tej logiki, krytyk czytający powieść o domu wariatów, w którym jeden z pensjonariuszy uważałby się za Napoleona, może z czystym sumieniem porównywać taką książkę np. do „Wojny i pokoju”.

Najlepszy subiekt u Wokulskiego nazywał się Mraczewski. Posiadał on wielki dar oczarowywania klientów i nakłaniania ich do robienia większych zakupów, niż zamierzali. Pryncypał jednak dwu innych subiektów za brak kreatywnego podejścia do klienta nie molestował.

U Bieńkowskiego praktyka obowiązkowego wmawiania klientowi przez personel restauracji sieci Positive dodatkowych potraw ma oficjalne miano „sugeracji”, zaś menedżer średniego stopnia Euzebiusz Drutt jest jej apostołem i egzekutorem. Tu widziałbym główny związek „Nic” z „Lalką”, a zarazem epokową różnicę w zarządzaniu między średnim sklepem kierowanym przez właściciela a wielką korporacją. Jeżeli zaś uznamy, że głównym bohaterem „Lalki” jest Mraczewski, a jej tematem właśnie sugeracja, Ostaszewski nie myli się – „Nic” jest „Lalką” XXI w.

Sugeracja – choć nie została tak nazwana – jest także głównym powodem frustracji bohatera powieści „Zwał” Sławomira Shutego (laureata Paszportu „Polityki”). Kierowniczka oddziału Hamburger Banku rozlicza go z wmówionych klientom nowych rachunków bankowych i kart kredytowych.

Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; Kultura; s. 62
Reklama