Archiwum Polityki

Leczą, nie liczą

Sejm odrzucił projekt ustawy, która miała pomóc szpitalom w spłacie długów, ale pod pewnymi warunkami. Prezydent wniósł ten sam projekt w wersji łagodniejszej, bo coś trzeba zrobić. Od lat robimy tylko coś.

Szpital powiatowy w Kutnie wyglądem przypomina chaotycznie poustawiane klocki. Jeden na drugim, szare, brudne, gigantyczne, górują nad okolicznymi blokami. Budynek to pozostałość po epoce Gierka. Szpitalny blok ma tu sześć pięter, po pustawych przestronnych korytarzach krążą pacjenci i odwiedzający ich goście. To kombinat, w którym w okresie świetności pracowało 1800 osób, z czego dziś po redukcjach zostało 650. Ale utrzymać trzeba cały budynek. Szpital ma ok. 54 mln zł długu. To ponaddwukrotnie przekracza dzisiejszą wartość budynków i ich wyposażenia. Z każdym miesiącem długi rosną o kolejne 800 tys. zł. W skali kraju przekroczyły już 8 mld zł.

Ostatnia spirala zadłużenia zaczęła się nakręcać w grudniu 2001 r. Służba zdrowia walczyła wówczas o podwyżki. Pielęgniarki w Warszawie tłukły pustymi plastikowymi butelkami o asfalt. W Kutnie okupowały budynek. Skutecznie. W Kutnie dyrektor podniósł pracownikom pensję o 205 zł, a w styczniu 2002 r. Sejm, by uspokoić protestujących w całym kraju, uchwalił słynną ustawę 203 (czyli po 203 zł podwyżki na głowę). I wtedy pracownicy, którzy od lat zarabiali grosze, poszli do dyrektora i powiedzieli, że i ta druga podwyżka też im się należy. Dyrektor odmówił, bo pieniędzy w budżecie kutnowskiego szpitala było coraz mniej. Kasa chorych z roku na rok zmniejszała wysokość kontraktów. W 1999 r. szpital dostał na leczenie 31 mln zł, a dziś ma do dyspozycji tylko 24 mln łącznie z poradniami. Mimo likwidacji dwóch oddziałów, tak jak dawniej przyjmuje ponad 14 tys. pacjentów.

W ubiegłym roku pracownicy, którym nie wypłacono pieniędzy z ustawy 203, ruszyli do sądów.

Polityka 8.2005 (2492) z dnia 26.02.2005; Temat tygodnia; s. 20
Reklama