Archiwum Polityki

Dobrze urodzeni

W Polsce kilkuset rodziców rocznie decyduje się na poród domowy. Właśnie odbył się po raz pierwszy Zjazd Rodziców i Dzieci Urodzonych w Domu, który ma propagować tę ideę. Zaczęło się 20 lat temu, gdy na polskich porodówkach panowały koszmarne warunki i obyczaje. Pionierką wśród położnych była Irena Chołuj, która niedawno przyjęła na świat pięćsetne dziecko. Wówczas porody domowe były na wpół legalne. Dopiero ustawa o zawodzie położnej z 1996 r., stwierdzająca, że położna ma prawo samodzielnie prowadzić ciążę i przyjąć poród, zdjęła z nich odium nieoficjalnego podziemia.

Czy poród domowy jest bezpieczny? Wbrew pozorom tak. Na podstawie badań naukowych stwierdzono, że nie stwarza większego ryzyka niż poród w szpitalu pod warunkiem, że ciąża jest prawidłowa, poród zaplanowany, przyjmuje go doświadczona położna i istnieje zaplecze w postaci transportu i umówionego szpitala, gdyby okazało się to konieczne. Pozwala za to przeżyć ten niezwykły moment w kameralnej, przyjaznej atmosferze i ogranicza ryzyko nadmiernej medykalizacji, czyli stosowania interwencji medycznych także wtedy, gdy nie jest to konieczne. W wielu krajach porody domowe refundowane są przez kasy chorych. W Polsce także rodzice mają prawo wyboru, są położne prowadzące praktykę, w Warszawie działa już pierwszy niezależny Dom Narodzin przez nie prowadzony. Usługi te jednak nie są refundowane przez NFZ.

Spotykamy się, żeby pokazać, że urodzone w domach dzieci żyją i mają się dobrze, ich rodzice to nie są nieodpowiedzialni wariaci, a przeciwnie, bardzo świadomi ludzie, w ponad 90 proc. z wyższym wykształceniem, a położne to nie szamanki, tylko świetnie przygotowana siła fachowa – deklaruje Katarzyna Oleś z Niezależnej Inicjatywy Rodziców i Położnych Dobrze Urodzeni, która zorganizowała zjazd.

Polityka 23.2008 (2657) z dnia 07.06.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama