Archiwum Polityki

Olej wycieka

Polacy kochają diesle. Ale im bardziej rośnie ich miłość, tym większej próbie muszą sprostać. Tak drogiego oleju napędowego jeszcze nie było.

Na stacjach paliwowych szok: olej napędowy (ON) przegonił benzynę. Ta ostatnia zdrożała o kilka groszy, olej nawet o 15–16 gr. W przeszłości zdarzały się wprawdzie chwile, gdy paliwo dieslowskie zbliżało się do benzyny, ale potem powracał naturalny ład, którego wyrazem była kilkunasto-, kilkudziesięciogroszowa różnica cenowa. To zawsze stanowiło jeden z ważnych atutów przemawiających za samochodami z silnikiem wysokoprężnym. Co się stało, że świat stanął na głowie?

– Nic nadzwyczajnego. Mamy pełnię wiosny, rolnicy zaczęli prace polowe, więc wzrósł popyt na olej napędowy. Tak jest co roku – bagatelizuje całą sprawę Wojciech Heydel, prezes PKN Orlen. Jego konkurent z Gdańska podchodzi do niej z większą troską. – Polski rynek odczuwa coraz większy deficyt oleju napędowego. Brakuje go także w Europie. Ceny oleju napędowego i benzyny w najbliższej przyszłości będą podobne – przewiduje Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.

Dzisiejsza równowaga cenowa jest pozorna.

Wynika z odmiennych obciążeń akcyzowych, jakimi obłożone są oba gatunki paliw. W przypadku oleju napędowego podatek jest dużo niższy. Gdyby był taki sam, za litr ON na stacji trzeba byłoby dziś zapłacić ok. 60 gr drożej. Preferencja podatkowa to stara tradycja wynikająca z faktu, że paliwo dieslowskie dla fiskusa zawsze miało większy ciężar gatunkowy. Służyło przecież ważnym społecznym i gospodarczym sprawom – transportowi, komunikacji miejskiej, maszynom rolniczym. Benzyna wykorzystywana do indywidualnej motoryzacji była czasem postrzegana jako towar luksusowy. Dodatkowo silniki wysokoprężne uznawano za mniej uciążliwe dla środowiska, już choćby dlatego, że były (i są do dziś) mniej paliwożerne. Nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach europejskich stosuje się mniejsze lub większe preferencje podatkowe.

Polityka 23.2008 (2657) z dnia 07.06.2008; Rynek; s. 44
Reklama