Archiwum Polityki

Egzotyka z własnej Woli

Skupiska apartamentowców powodują powstawanie niewielkich restauracji nastawionych na mieszkańców okolicznych domów. Są to na ogół lokale na 40–50 gości, nowoczesne, o przystępnych cenach i – zwykle – dobrej kuchni. To ostatnie jest szczególnie ważne, bo sąsiedzką klientelę łatwo utracić, co zarazem oznacza upadek lokalu.

Takie restauracje na ogół się nie reklamują i wiedzę o ich istnieniu nabywa się via znajomi. O kilku warszawskich już pisaliśmy. O Spiżarni przy Dzikiej, o rakowieckich Vera Italia i Piccola Italia, o Mibelli przy Kasprowicza. Dziś dwa kolejne adresy godne polecenia.

Aryrang przy ulicy Wolność na warszawskiej Woli ma ok. 50 miejsc, wnętrze urządzone z gustem. Spory bufet dla miłośników sushi. Jest to restauracja koreańsko-japońska, a sushi powinno być przygotowywane na oczach gości. Zamówiliśmy z ciekawości jedną porcję (25 zł) i nie zawiedliśmy się. Ta potrawa jest dość droga również w Japonii, a jeszcze sto lat temu było to pożywienie biedaków. Dwa kawałki sushi kosztowały wówczas odpowiednik jednego grosza i do dziś porcja sushi składa się z parzystej liczby kawałków.

Podstawę menu w Aryrang stanowią dania koreańskie, co zrozumiałe, bo kucharz jest Koreańczykiem. Otóż kuchnia koreańska jest w Warszawie absolutną rzadkością, a jest naprawdę godna uwagi. Przeważają potrawy w ostrych sosach, z dużą ilością warzyw. Należy też pamiętać, że porcje zup są gigantyczne, z mięsem lub rybami, makaronem – i taka zupa wystarcza za cały posiłek. Polecamy zupę z owoców morza i warzyw na ostro (15 zł) oraz niezwykle smaczną i delikatną zupę jajeczną z grzybami i mięsem (9 zł).

Należy spróbować koreańskich pierożków kun-min-du (18 zł), które są jednym z najbardziej charakterystycznych dań koreańskich. Od chińskich i japońskich różni je grubsze ciasto i bardziej pikantne nadzienie.

Kaczka grillowana (45 zł) okazała się małymi kawałkami mięsa i warzyw w sosie, który skutecznie pozbawił je chrupkości. Nie polecamy. Bardzo natomiast udane były smażone kalmary w ostrym sosie (30 zł). Do obu dań głównych podano smażony ryż.

Dodajmy, że jako czekadełko podano azjatyckie marynaty, w tym kimchi, czyli pekińską kapustę w bardzo ostrej zalewie.

Polityka 4.2005 (2488) z dnia 29.01.2005; Za stołem; s. 94
Reklama