Pewna intymna znajomość Wojciecha Eichelbergera jest od wielu tygodni eksponowanym tematem medialnym, gdyż zachodzi podejrzenie, że psychoterapeuta nadużył swej władzy nad pacjentką. Sprawą pożywia się obficie prasa bulwarowa, jej prawo. Jeszcze obficiej Eichelbergerowi udostępniła swe łamy prasa ambitniejsza: wywiady, demoniczny wzrok z portretów. I też można by powiedzieć – prawo tej prasy, w końcu incydent sprowokował ważne pytania związane z etyką zawodową. Eichelberger dostał szansę albo – żeby się bronić, albo – żeby przeprosić.
Polityka
4.2005
(2488) z dnia 29.01.2005;
Fusy plusy i minusy;
s. 96