Największy sukces odniosą te firmy, które będą pomagać nam w załatwianiu codziennych spraw. Jesteśmy coraz bardziej zabiegani, więc usługodawca musi nas dopaść sam i skłonić do złożenia zamówienia. Na przystanku autobusowym, w sklepie, na ulicy. Np. na przystanku będzie można wywołać zdjęcia z aparatów cyfrowych (lub z nowoczesnych telefonów komórkowych). – W 2004 r. sprzedaż cyfrówek wzrosła o 200 proc. W tym roku będzie podobnie – przewiduje Stanisław Krzaklewski, właściciel internetowego serwisu Superfoto.pl. Możliwość robienia setek zdjęć, żeby na końcu wybrać to jedno, doskonałe, decyduje o ich rynkowym sukcesie. Na ulicach i w supermarketach już widać automatyczne fotolaby, które cyfrowe pliki zmieniają w papierowe odbitki. Hipermarkety Real, Tesco i sklepy Empik Foto wprowadziły podobną usługę – zdjęcia można wysłać przez Internet z domu, a odebrać przy okazji robienia zakupów. Można też je nadrukować na kubku lub koszulce. Albo poczekać, aż przyjdą pocztą – tak działa właśnie Superfoto.pl Krzaklewskiego.
Obok automatów do wywoływania zdjęć staną zapewne videomaty – automatyczne wypożyczalnie filmów wideo i płyt DVD. Maszyna wyglądem i sposobem obsługi przypomina bankomat. – Nasze punkty to wygoda, bo czynne są 24 godziny na dobę. I są w nich same nowości – zapewnia Łukasz Rekłajtis z firmy Videomat. Właściciele firmy pomysł na biznes podpatrzyli we Włoszech, gdzie działa kilka tysięcy videomatów. Automatyczne wypożyczalnie mają niższe ceny. Wypożyczenie hitu na jedną dobę kosztuje 6–8 zł, w tradycyjnych wypożyczalniach 10–12 zł. Można też brać filmy na godziny. Na razie videomaty działają w Warszawie i w Poznaniu. Rekłajtis ma nadzieję, że do końca roku stanie kilkadziesiąt takich urządzeń w innych miastach.