Archiwum Polityki

Zagłada przyszła nocą

Tsunami jest tragedią wielką i głośną. Ale w naszych czasach zdarzyła się katastrofa jeszcze większa, o której wciąż niewiele wiemy. Trzęsienie ziemi w chińskiej prowincji Hebei 28 lat temu pochłonęło prawdopodobnie ponad 600 tys. ofiar.

28 lipca 1976 r. o godz. 3.42 nad ranem wstrząs o sile 7,8 stopni (według niektórych źródeł – 8,2 stopnia) zmiótł z powierzchni ziemi milionowy ośrodek przemysłowo-górniczy Tangshan w prowincji Hebei, położony 140 km na wschód od Pekinu. Wstrząs trwał 16 sek. i nie zaliczał się do najsilniejszych, natomiast nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności miał swoje epicentrum dokładnie na głębokości 11 km pod centrum miasta. Był odczuwalny prawie na połowie terytorium ChRL, a zniszczenia odnotowano na obszarze 30 tys. km kw. W rejonie położonym bezpośrednio nad epicentrum na powierzchni 47 km kw. nie ostał się ani jeden budynek.

Na długości 8 km powstał uskok o zmiennej głębokości i szerokości dochodzącej do 30 m. Gwałtowne przemieszczanie skorupy ziemskiej następowało zarówno w pionie jak i wielokierunkowo w poziomie. Oficjalnestatystyki mówiły o 242 419 ofiarach śmiertelnych (w tym 135 919 w samym mieście) i 164 581 ciężko rannych oraz stratach oszacowanych na 9,6 mld yuanów (co przy ówczesnym kursie równało się około 3 mld dol.). W 7218 rodzinach nie ocalała ani jedna osoba. Źródła zagraniczne podają jednak, że faktyczna liczba zabitych i zaginionych była znacznie większa i wyniosła aż 650 tys., co jest o tyle prawdopodobne, że tego samego popołudnia – w 16 godz. po pierwszym uderzeniu – nastąpił wstrząs wtórny, który uśmiercił wielu rannych, zablokowanych pod gruzami, ale mających jeszcze szansę na ocalenie. Kilka kolejnych wstrząsów o sile od 5 do 5,5 stopnia nie miało już co niszczyć... Tak czy inaczej była to największa liczba ofiar trzęsienia ziemi w XX w. – w Chinach i na świecie.

Wiele ofiar zginęło we śnie lub podczas próby wydostania się z mieszkania. W samym Tangshanie pozostało ponad 4200 sierot, 3817 częściowo lub całkowicie sparaliżowanych oraz 1700 osób, które doznały trwałego kalectwa.

Polityka 3.2005 (2487) z dnia 22.01.2005; Świat; s. 60
Reklama