Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Pan Talone odsłania interesy

Komisja śledcza do zbadania prywatyzacji PZU nie stanie się łatwym rewanżem, którego lewica dokona wobec prawicy za komisję orlenowską. Sześcioletni konflikt rządu Polski z nabywcą akcji portugalsko-holenderskim konsorcjum Eureko kompromituje nasze obie polityczne strony. Jego przedłużanie szkodzi opinii kraju, a także PZU i jego klientom. Obraz elit politycznych III RP, jaki wyłania się z ujawnionych ostatnio zeznań Portugalczyka Joao Talone’a, byłego prezesa Eureko, które złożył w 2001 r. przed sądem arbitrażowym w Londynie, nie uległ zasadniczej zmianie. I dla nich samych nie jest on zaskakujący. Politycy z lewa i z prawa doskonale wiedzą, w jak instrumentalny sposób sami traktują państwowe firmy. Pikantnymi szczegółami dotyczącymi warunków personalno-politycznych stawianych przy prywatyzacji zaskoczeni mogą być tylko wyborcy, którzy o treści zeznań dowiedzieli się dopiero teraz.

Lewica zrobi wszystko, żeby komisja jak najdłużej prześwietlała początki prywatyzacji PZU, gdy przy władzy była AWS. Zapyta, kto prywatyzował naszego ubezpieczyciela i po co. Najmniej, jak wynika z lektury zeznań, do powiedzenia w państwowej firmie miał reprezentant jej właściciela, czyli minister skarbu. Nie panował nad prezesami, których sam powołał, ani członkami rady nadzorczej, także wskazanymi przez niego. Natomiast tam, gdzie minister skarbu skorzystał z własnych uprawnień, wykazał się brakiem wyobraźni. Dokapitalizowując PZU akcjami największego, państwowego wtedy Banku Handlowego, sam pozbawił się możliwości prowadzenia wobec tego banku polityki prywatyzacyjnej. O tym, że nabywcą Handlowego został Citibank, tak naprawdę zdecydowali szefowie PZU Jamroży i Wieczerzak. Najwyraźniej mieli nadzieję, że podobnie będzie z samym PZU, a oni zapewnią sobie na lata intratne posady.

Polityka 2.2005 (2486) z dnia 15.01.2005; Komentarze; s. 20
Reklama