Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Duch zgniłego kompromisu

Nowy rok tysiące Ukraińców powitały na placu Niepodległości, który w ostatnim czasie stał się symbolem społecznego uniesienia. Mimo świątecznego nastroju trzeba zacząć szukać odpowiedzi na najważniejsze pytanie – co dalej?

Mimo zwłoki z opublikowaniem oficjalnych wyników powtórnego głosowania, które odbyło się 26 grudnia, zwycięstwo w wyborach prezydenckich lidera opozycji Wiktora Juszczenki nie budzi niczyich wątpliwości. Właśnie dlatego Juszczenko zaprosił na Majdan swoich zwolenników – by uczcić zwycięstwo. Ale przyjdzie dzień powszedni.

Tak jak nikt nie przewidział masowego odzewu obywateli na apel opozycji o wyjście na Majdan i żądanie uczciwych wyborów, tak nikt na Ukrainie nie jest w stanie przedstawić planu działania nowej ekipy. Po pierwsze, nie wolno lekceważyć faktu, że Wiktor Juszczenko obejmuje po Leonidzie Kuczmie bardzo ciężki spadek. I nie chodzi tylko o gospodarkę, lecz także o ogólną sytuację w kraju. Nawet powtórne głosowanie, które odbyło się bez widocznych fałszerstw, pokazało, jak silny jest sprzeciw wobec nowego prezydenta w południowo-wschodnich regionach kraju. Oznacza to, iż Juszczenko, który dąży do tego, by stać się prezydentem wszystkich Ukraińców, tak czy inaczej będzie musiał szukać kompromisu nie tylko ze społeczeństwem, ale również z elitami tych regionów.

Ryzyko takiego kompromisu może oznaczać zachowanie tych samych stosunków w społeczeństwie oraz w politycznym i gospodarczym życiu kraju, przeciwko którym Ukraińcy protestowali na Majdanie. Oni – zwolennicy Juszczenki – chcieli zmian. Na południowym wschodzie zmiany rozumiane są zupełnie inaczej. Jak więc dogodzić wszystkim? Zresztą – nie mam co do tego wątpliwości – to właśnie Wiktor Juszczenko, biorąc pod uwagę jego charakter i skłonność do kompromisów, będzie go szukał. Czy druga strona pójdzie na kompromis z nim?

Doraźny problem dotyczy natomiast powołania rządu nowych zwycięzców. Musi to być – jak wiadomo – rząd koalicyjny. Wśród kandydatów na urząd premiera wymienia się lidera socjalistów Ołeksandra Moroza, Anatolija Kinacha i Julię Tymoszenko.

Polityka 1.2005 (2485) z dnia 08.01.2005; Świat; s. 45
Reklama