Archiwum Polityki

Świat pozornie skomplikowany

Gdy zapomina się, że literaturę robi się nie tylko z klisz, chwilowych mód, uproszczonych teorii naukowych, typowych do bólu bohaterów i wytartych motywów literackich, powstają takie książki jak „Upoważnienie do szczęścia” Katarzyny Grocholi.

W ciągu ostatnich lat udało się w Polsce wyhodować pewien typ pisarzy, odpowiadających z grubsza tak popularnym jak William Wharton i Jonathan Carroll. Jest w tych seriach sporo literatury gładkiej, przyjemnej i rozrywkowej, a przy tym miałkiej i nijakiej. Ot, produkcja literacka.

Hodowla ta była u nas możliwa zapewne dzięki pojawieniu się w połowie lat 90., po kilku latach posuchy, zapotrzebowania na nową prozę polską. I owszem: wzrosły nakłady, pojawiło się zainteresowanie medialne, zaistniało kilku nowych i ciekawych twórców, ale też pojawili się technicy literaccy, żerujący na względnie prostych potrzebach czytelników.

Książka Katarzyny Grocholi to siedem opowiadań z życia współczesnych kobiet polskich i jedno z życia polskiego mężczyzny. Nieszczęsny język („i wtedy siku poleciało”) służy opisowi świata nierealnego, wygładzonego, pozornie skomplikowanego. Także portrety kobiet, wykreowane w poszczególnych opowiadaniach, sprawiają wrażenie kalekich, uproszczonych, jakby zaczerpnięto je z psychologicznych poradników w pismach kobiecych. Pozorny realizm służy bowiem jedynie tworzeniu kolejnych wersji bajki o Kopciuszku.

Umberto Eco napisał kiedyś, że literatura popularna proponuje zawsze pocieszenie zamiast problemu. I takie są opowiadania Grocholi, każde kończy się – wyskakującym jak diabeł z pudełka – happy endem. Magiczna ręka narracji wydobywa bohaterki z największych urazów, długotrwałych frustracji i głębokich dramatów bez troski o psychologiczne prawdopodobieństwo.

Polityka 14.2003 (2395) z dnia 05.04.2003; Kultura; s. 57
Reklama