Archiwum Polityki

Przegląd garderoby

Rozmowa z reżyserem teatralnym Jerzym Jarockim

Czego się pan dowiedział o polskim teatrze, pełniąc obowiązki przewodniczącego jury zakończonego niedawno reżyserskiego festiwalu Interpretacje w Katowicach? W konkursie pokazano kilkanaście spektakli scenicznych i telewizyjnych.

Okazuje się, jeśli ten przegląd jest miarodajny, że średnie pokolenie dyktuje obraz teatru. W Katowicach oglądaliśmy spektakle reżyserów w wieku od 35 do 50 lat. Są bardzo dobrze przygotowani warsztatowo. Poziom aktorów też jest niezły. Ale zabrakło błysku nowej, młodej energii. W wieku 44 lat Konrad Swinarski był już po swoich największych spektaklach.

Festiwal wygrał spektakl Krzysztofa Warlikowskiego „Oczyszczeni”. Inscenizacja dramatu Sarah Kane wywołała niemal narodową debatę. Przeciwnicy wychodzili ze spektaklu z okrzykami: skandal! Wyznawcy uznali, że ten spektakl to więcej niż teatr. Co dla pana, jako jurora i reżysera, było interesującego w tym przedstawieniu?

Wskazałem Warlikowskiego i Marka Fiedora, reżysera „Matki Joanny od Aniołów”, ale ze względu na to, że postanowiłem być wierny sobie i promować najciekawszy kierunek pracy z aktorem. Zarówno w przypadku Warlikowskiego, Fiedora, jak i Pawła Szkotaka („Martwa królewna według Nikołaja Kolady”) znać było wyraźnie rękę reżysera w prowadzeniu aktorów. Trochę naciągając można powiedzieć, że w przedstawieniu Fiedora widać ślad teatru Grotowskiego, Gardzienic i że w tym sensie reżyser jest kontynuatorem pewnej tradycji teatralnej. Oczywiście, Grotowski generalnie poszukiwał czego innego. Zależało mu na tym, aby aktor bardziej „był”, niż grał. W pierwszych spektaklach Gardzienic wrażenie robiła spontaniczność, naturalność, prawda obrzędu. U Fiedora widać natomiast dobrą stylizację.

Pańskim faworytem był jednak Warlikowski?

Polityka 13.2003 (2394) z dnia 29.03.2003; Kultura; s. 66
Reklama