Archiwum Polityki

Choroba pustych kas

Co dziesiąty Polak nie dostaje pensji w terminie. Tym samym kredytuje pracodawcę. Inspektorzy pracy mówią, że ten proceder gwałtownie się nasila. Jak długo ludzie zechcą pracować za darmo?

Gdy zaczynają się poślizgi w wypłatach, zmienia się całe życie. – Jadę na lekach uspokajających, w nocy nie mogę zasnąć, w dzień pot mnie zalewa – opowiada pan A., 28 lat, robotnik w dziale gospodarki magazynowej Stoczni Gdynia SA. Pierwszą część wynagrodzenia za styczeń – 300 zł – ma dostać w marcu. Od pół roku, kiedy zakład żony splajtował, jest jedynym żywicielem czteroosobowej rodziny. Mieszkają w wynajętej kwaterze, do której dopłaca stocznia. W lepszych czasach, gdy były nadgodziny, zarabiał na rękę nawet 1400 zł. Teraz 940 zł. Na początku ubiegłego roku wziął 1500 zł kredytu na telewizor, bo starego nie było już sensu naprawiać. Zdążył zwrócić trzy z 36 rat i firma zaczęła płacić pensję z poślizgiem. Nie uregulował kilku rat, bank naliczył odsetki, przyszedł komornik. Okazało się, że teraz do zapłaty ma prawie 3 tys. zł.

Do tego podżyrował koledze pożyczkę na 3,5 tys. zł. Kiedy dla stoczni nastały złe dni, kolega machnął ręką na pracę i szukaj wiatru w polu. Pan A. spodziewa się odwiedzin drugiego komornika, tego od pożyczki. – Pewnie wyczyści nam mieszkanie – przewiduje. Ale niewiele tego jest – tylko szafa, pralka i lodówka, odłączona od prądu, bo nie ma w niej czego trzymać. Telewizor zaniósł do lombardu, żeby zapłacić część zaległości za kwaterę. Uzbierało się tego 700 zł. Za telewizor dostał 250 zł. Po miesiącu, żeby go wykupić, musi zapłacić w lombardzie 308 zł.

Głód zagląda im w oczy. Córce, która chodzi do szkoły, obiady opłaca ośrodek pomocy. Na inne wsparcie z opieki społecznej nie może liczyć, bo według ich kryteriów za dużo zarabia. Syn, 5 lat, jest niedożywiony.

Polityka 12.2003 (2393) z dnia 22.03.2003; Gospodarka; s. 41
Reklama