Wydawałoby się, że sprawa dostępu do przebywających w szpitalu dzieci jest od lat załatwiona. Że nikt nie będzie już śmiał popełniać niegodziwości, jaką jest oddzielenie chorego, znękanego dziecka od jego zatrwożonych rodziców. Jest gorzej niż było: za prawo czuwania przy własnym dziecku trzeba płacić.
Na oddziale onkologicznym Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie krzesło przy małym pacjencie reglamentuje się jak kiedyś kartki na mięso. W styczniu 2003 r. ordynator oddziału prof. Danuta Perek dla rodziców, którzy chcą czuwać w nocy przy swoich dzieciach, wprowadziła specjalne przepustki. Bilet wstępu na salę wydaje się wyłącznie „w uzasadnionych medycznie przypadkach”. Prof. Perek uznała bowiem, że jedynie lekarze mogą ustalać warunki, w jakich ma przebiegać leczenie dziecka.
Polityka
11.2003
(2392) z dnia 15.03.2003;
Kraj;
s. 30