Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Wampir się budzi

Inflacja jest upiorem, który od kilkudziesięciu lat zagraża rozwojowi gospodarczemu świata. Ma ona nie mniej groźną siostrę bliźniaczkę: to deflacja. Przez ponad pół wieku upiór deflacji leżał w trumnie z sercem pozornie przebitym osinowym kołkiem. Dzisiaj najwyraźniej obudził się ze snu.

Deflacja to stały, trudny do opanowania, coroczny spadek poziomu cen. Pozornie nie jest to powód do zmartwienia – z niższych cen zazwyczaj się cieszymy. Musi jednak być w tym procesie coś strasznego, skoro Alan Greenspan (szef banku centralnego USA i guru bankowców całego świata) stwierdził: „Jedyna rzecz, której boję się bardziej od inflacji, to deflacja”. Rzecz w tym, że deflacja nie oznacza spadku cen pożądanego i oczekiwanego, wynikającego na przykład z postępu technicznego i obniżki kosztów produkcji. Wynika ona z faktu, że w gospodarce jest za mało pieniędzy. A wówczas zbyt niski jest popyt i producenci mają kłopoty ze sprzedażą. Rosnące zapasy towarów zmuszają ich do obniżania cen oraz do ograniczania skali bieżącej produkcji. Jeśli jednak sprzedają towary po obniżonych cenach, to ponoszą stratę, którą usiłują ograniczać redukując koszty. Na krótką metę można to zrobić na dwa sposoby: albo obniżając płace pracowników, albo zmniejszając zatrudnienie. Tak czy owak to oznacza dalsze zmniejszenie popytu i jeszcze większą presję na spadek cen i produkcji. W ten sposób powstaje spirala spychająca gospodarkę coraz niżej. Deflacja to objaw pogłębiającej się recesji.

Konsekwencje deflacji nie ograniczają się do niższych płac i wzrostu bezrobocia. Jeśli spadają ceny, realne stopy procentowe rosną. Stawia to natychmiast w fatalnej sytuacji firmy i ludzi zadłużonych w bankach: z jednej strony ich dochody spadają, z drugiej kredyt staje się realnie droższy. Przy trwałej deflacji pojawia się więc również zazwyczaj fala bankructw i niewypłacalności silnie uderzająca w podstawy funkcjonowania systemu bankowego. Na deflacji traci również budżet: wpływy podatkowe gwałtownie maleją zarówno z powodu niższej wartości sprzedaży towarów na rynku jak i pogorszenia się kondycji finansowej przedsiębiorstw oraz banków.

Polityka 11.2003 (2392) z dnia 15.03.2003; Gospodarka; s. 46
Reklama