Archiwum Polityki

Postne śledzie w beczce

„Napisać dobry felieton to jak napisać dobry wiersz” – powiada Izabela Filipiak we wprowadzeniu do swej najnowszej książki, zbierającej blisko pół setki krótkich utworów, pierwotnie publikowanych w kilku kolorowych magazynach dla pań. Porównanie to bierze się zaś stąd, że „kiedyś poezja tworzyła więź między słuchającymi, a nam została pamięć tamtej więzi, i te oczekiwania spełniają dziś felietony”.

Bez wątpienia fraza tej felietonistki jest gładka, pełna elegancji i literacko wysmakowana. Filipiak ma dar spostrzegawczości i tę odmianę poczucia humoru, którą bardzo lubię. Nazwałbym ją cierpką (drobna ilustracja: „Katolikami zwane są postne śledzie w beczce. Leżą sobie we wspólnej soli i gniotą się nawzajem – dobre, szare, zadowolone z siebie śledzie”). Jest także felietonistką erudycyjnie usposobioną, pomysłową i bez dwóch zdań błyskotliwą. Gdybym jednak chciał pójść za głosem autorki i dał się namówić na jakieś historyczne skojarzenia, to wskazałbym raczej na aspekt dydaktyczny tekstów wypełniających „Kulturę obrażonych”, cechę przywodzącą na myśl aktywność starych dobrych pozytywistów. Bo przecież Filipiak – podobnie jak Kinga Dunin oraz tuzin pomniejszych felietonistek – pragnie przede wszystkim uczyć i wychowywać. W imię pokojowego współistnienia z szeroko pojętą innością.

Nie idzie jej zatem o to, by było lekko, wesoło i przyjemnie, lecz o to, by coś „załatwić”, uwypuklić bądź napiętnować. Stąd właśnie teksty zebrane w „Kulturze obrażonych” układają się w rodzaj zachęty, by życzliwie spojrzeć na tych, co są „inni”, nie mieszczą się, wystają z przeróżnych szufladek. Na przykład nie chcą żyć w małżeństwie, rodzić dzieci, pracować na etacie czy należeć do katolickiej większości, chcą mieć za to tożsamość kosmopolityczną, duchowość wywiedzioną z New Age’u i w ogóle cieszyć się przywilejem swobodnego wyboru w każdej sytuacji.

Polityka 10.2003 (2391) z dnia 08.03.2003; Kultura; s. 53
Reklama