Archiwum Polityki

Trzecie oko Fridy

Polskie feministki. Wiele z nich to kobiety piękne, mądre i utalentowane. A jednak dla większości społeczeństwa zbyt ekscentryczne, zbyt rewolucyjne. Takie współczesne Fridy Kahlo, by użyć porównania z kochającą niezależność meksykańską malarką, bohaterką modnego filmu.

Do świadomości masowej wdziera się za sprawą głośnego obecnie filmu postać Fridy Kahlo, rewolucyjnej malarki meksykańskiej, uważanej przez wielu za prekursorkę feminizmu. Kazimiera Szczuka (polska feministka współczesna): – Czytam hasła promujące film: „O kobiecie niespełnionej, bo nieszczęśliwej w miłości”. Pytam: jak można takie bzdury pisać o artystce, która zrewolucjonizowała myślenie o nowoczesnej sztuce?

Kazimierze Szczuce, bardzo ładnej krytyczce literackiej po trzydziestce, marzy się w przyszłości rewolucja, która ruszy z posad bryłę skostniałych wzorców kulturowych, wyniesie indywidualną prawdę o każdej kobiecie, ustawi ją w świetle reflektorów, pozwoli na swobodną ekspresję, zniesie „szczęśliwe niewolnictwo” w patriarchalnym świecie, zrówna szanse zawodowe.

Albowiem kobiety mają: mniej władzy, mniej pieniędzy, utrudniony dostęp do pracy, ograniczone możliwości obrony własnej godności. Większość godzi się z takim podziałem dóbr społecznych, a socjologowie wciąż zastanawiają się, czy to wynik świadomej, historycznie umotywowanej akceptacji owej niższości, czy też raczej braku świadomości, że świat jest źle urządzony.

Feministki radykalnie, do bólu własnego, a także adwersarzy, zwalczają wszelkie powyższe różnice. W małych miastach uprawianie feminizmu wciąż grozi spaleniem na stosie obyczajowym, w wielkich miastach feminizm jest niszowy, ale modny. Trochę jak wegetarianizm, antyglobalizm, kluby czy dready.

Jeszcze modniej jest jednak powiedzieć, że feministką się nie jest. Warto też zwrócić uwagę w towarzystwie: niezły człowiek, błyskotliwa malarka, szkoda, że feministka.

Komitetu centralnego brak

– Jasne, jestem feministką – mówi Izabela Jaruga-Nowacka (mąż oraz dwie córki), pełnomocnik rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn, do której urzędniczki z resortu zwracają się per „ministra”.

Polityka 10.2003 (2391) z dnia 08.03.2003; Społeczeństwo; s. 86
Reklama