Tak jak w zeszłym roku do akcji wkroczyli „tajemniczy klienci”. To ankieterzy instytutu badawczego GfK Polonia, który na co dzień zajmuje się m.in. badaniem sieci handlowych. W piątek 5 listopada br. pomiędzy godziną 17 a 19 odwiedzili 24 losowo wybrane sklepy w największych polskich miastach (po 3 z każdej sieci). Dzień i godzina badania nie były przypadkowe – to właśnie w piątkowy wieczór, hipermarkety przeżywają największe oblężenie. „Tajemniczy klienci” zachowywali się jak prawdziwi – z wózkiem przebijali się przez zatłoczone alejki, sprawdzali ceny, świeżość warzyw i owoców, mierzyli czas, który stracili w kolejkach. Na podstawie przygotowanych na zlecenie „Polityki” ankiet ułożyliśmy ranking, który wyłonił sieć najtańszą i najbardziej przyjazną. Ale to nie wszystko. Poszukiwaliśmy też odpowiedzi na pytanie, co zmieniło się przez ostatni rok w hipermarketach. Jak będzie wyglądała ich przyszłość? Co robią, żeby nas do siebie przywiązać i jakich używają ostatnio zachęt?
Cenny koszyk
W hipermarkecie Polak zwraca uwagę przede wszystkim na ceny. Ale – co wynika z badań firmy Kinoulty Research – tylko co trzeci zna je z dokładnością do kilku groszy. – Niewielkie zmiany pozostaną niemal na pewno niezauważone przez 90 proc. konsumentów – twierdzi Zbigniew Tyszkiewicz, dyrektor generalny Kinoulty Research. Jaki stąd wniosek? Chcemy mieć pewność, że rozsądnie wydajemy nasze pieniądze, ale jednocześnie na słowo wierzymy ulubionemu sklepowi, że akurat w nim jest najtaniej. Jesteśmy jednak gotowi go zdradzić, gdy usłyszymy, że konkurencyjna sieć właśnie urządziła promocję. – Kiedy jeden hipermarket ogłasza kampanię promocyjną, frekwencja w nim wzrasta o 30–40 proc.