Archiwum Polityki

Każdemu w łeb, wesoła robota

Między wrześniem 1939 r. a majem 1945 r. niemiecka poczta polowa dostarczyła ok. 40 mld przesyłek, z czego jedną czwartą stanowiły listy, paczki i telegramy wysłane z frontów. Polskie podziemie przechwytywało część tej korespondencji. Sięgamy do niej po latach.

Najwięcej listów nadchodziło z frontu wschodniego. Nic dziwnego: na wschodzie walczono nie tylko najdłużej, ale także najzacieklej, tutaj wojna była najbardziej brutalna. Pisane pod Moskwą czy Stalingradem listy są dla nas nieocenionym źródłem informacji o ówczesnych postawach, sposobie myślenia, mentalności, skuteczności (i nieskuteczności) propagandy. Źródłem tym lepszym, że kontrolowanym tylko w znikomym stopniu: do dokładnego sprawdzenia 25 mln nadawanych codziennie listów potrzebna byłaby 150-tysięczna armia cenzorów.

W rezultacie kontrola była wybiórcza i stosunkowo dużo defetystycznych, „naruszających dyscyplinę” czy wręcz „szpiegowskich” informacji bez problemu płynęło do Heimatu i odwrotnie – na front. Między innymi na takie listy liczył wywiad ZWZ (a potem AK), od 1941 r. przechwytujący wędrującą przez Polskę pocztę. Dzięki sieci agentów w urzędach pocztowych przejmowano listy, fotografowano, po czym przesyłano adresatom z możliwie jak najmniejszym opóźnieniem, aby uniknąć wykrycia całego procederu. Kopie trafiały do konspiracyjnych analityków, wyciskających z listów najcenniejsze informacje militarne i przygotowujących raporty. Wysyłane do Londynu, trafiały ponoć także na biurko Winstona Churchilla.

Przechwycona poczta pomagała też dokumentować zbrodnie wojenne. W tym samym celu w warszawskich i krakowskich zakładach fotograficznych robiono kopie zdjęć rozstrzeliwań, paleń, egzekucji, które urlopowani żołnierze zostawiali do wywołania.

Kilka teczek z opracowanymi przez akowski wywiad wyciągami

z niemieckiej poczty polowej z lat 1941–1944 zachowało się w warszawskim Archiwum Akt Nowych. Poniżej prezentujemy próbkę z 1942 r. Był to rok brzemienny w wydarzenia: czas zagłady Żydów, nasilenia się ruchu oporu i partyzantki, dla niemieckich żołnierzy zaś – rodzącej się świadomości początku końca.

Polityka 51.2004 (2483) z dnia 18.12.2004; Historia; s. 72
Reklama