Archiwum Polityki

Lewa wolna?

Pęczak w areszcie, Szarawarski zapewne bez immunitetu, Długosz na ławie oskarżonych, Różański w kłopotach z powodu być może ujawnionej tajemnicy państwowej. Byli i obecni baronowie SLD mają wyjątkowo złą passę. Złą passę ma cały SLD. Jerzy Urban, który jakiś czas temu złożył legitymację, mówi, że partia powinna się rozwiązać. Jarosław Kaczyński chce po prostu delegalizacji tego „przestępczego syndykatu”. A cała opozycja ma nadzieję, że komisja śledcza po prostu zmiecie Sojusz ze sceny politycznej.

Obecne kierownictwo SLD zapewne z coraz większym lękiem otwiera poranne gazety, szukając tam kolejnych informacji o sprawach, jeśli nie kryminalnych, to przynajmniej moralnie nagannych, które mogą dotknąć kolejnych prominentnych działaczy tej partii. Jeszcze niedawno wydawało się, że odejście Leszka Millera z funkcji przewodniczącego będzie kresem kłopotów SLD. Hasło: „Miller musi odejść”, stwarzało perspektywę wytchnienia, pozbycia się największego ciężaru, zapowiadało odnowę. Miller odszedł, ale prawie natychmiast pojawiło się hasło nowe: „musi odejść SLD”. Czy odejdzie? A jeśli tak, to kto zajmie jego miejsce? Jaka lewica? Radykalna, bo dziś radykalizm w modzie; a może bardziej przesunięta do centrum, tworzona na przykład wokół Marka Belki, wspieranego przez prezydenta; czy jeszcze inna?

Krzysztof Janik, który w ramach przedkongresowej kampanii jeździ po kraju (Kongres SLD zapowiedziano na połowę grudnia), jest umiarkowanym optymistą w kwestii odnowy, głęboko wierzy natomiast w przetrwanie partii. Frekwencja na zebraniach jest wysoka, zdarza się, że wracają nawet ci, którzy wcześniej występowali, choćby z powodu ułomnej weryfikacji szeregów, która, jak się okazuje, nie dotknęła tych, co trzeba. Na zjazdach powiatowych nie mówiło się o komisji śledczej, ale o funduszach strukturalnych z Unii Europejskiej, o programach stypendialnych i innych – jak twierdzi Janik – ważnych dla ludzi sprawach.

W wyborach lokalnych przepadali ci, którzy w terenie nie pracowali, puszyli się swoim baronostwem i innymi funkcjami, w ich miejsce często weszli młodzi. Wprawdzie nie zawsze, bo na przykład w Krakowie młoda, dynamiczna, niewątpliwie stanowiąca nadzieję SLD Jolanta Brzozowska przegrała kilkoma głosami z Józefem Woźniakiem, dyrektorem wydziału w Urzędzie Wojewódzkim.

Polityka 49.2004 (2481) z dnia 04.12.2004; Kraj; s. 30
Reklama