Archiwum Polityki

Maczuga energetyczna

Wraz z obradami sejmowej komisji śledczej wrócił do debaty medialnej problem bezpieczeństwa energetycznego kraju. Dużo się mówi o dążeniu Rosji do podporządkowania Polski i innych krajów przez uzależnienie od dostaw gazu i ropy. Jak to jest z tym uzależnieniem?

Sensacyjnie – jak pamiętamy – wypowiedział się na ten temat Zbigniew Siemiątkowski na posiedzeniu komisji 27 października br.: „To, co uprawia Rosja, przynajmniej w sektorze paliwowym w krajach Europy Środkowej, to nowy imperializm gospodarczy... obecnie na drodze gospodarczej następuje restauracja imperium rosyjskiego, zgodnie z hasłem »wczoraj tanki, dzisiaj ropa«. Komisarzy zastąpili przedsiębiorcy, listy politbiura – wziątki, ale cel pozostał ten sam”. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” 24 listopada br. Siemiątkowski jeszcze raz wrócił do tej tezy: „Rosja ma wielki atut – gaz i ropę. Gdy ropa czy gaz są wysyłane do Europy Zachodniej, Rosja może sobie pozwolić na czysty rachunek ekonomiczny. Ale w takich krajach jak Polska, Węgry, Słowacja czy kraje nadbałtyckie obok celów ekonomicznych realizowane są również często cele polityczne”.

Nie wiem, co wie poseł SLD, by (z odpowiedzialnością za słowa, mam nadzieję) głosić tak alarmistyczne opinie, więc nie mogę się do nich odnieść. Tym bardziej że podzielam podejrzenia, iż jednym z głównych celów Putina jest zwiększenie zdolności Rosji do wpływania na politykę europejską i światową, zgodnie z imperialną tradycją, którą Rosjanie nadal cenią. Rosja pozostaje dla nas krajem potencjalnego ryzyka, którego nie można lekceważyć. Ale też trzeba uważać, by zrozumiałe uczulenie nie przeradzało się w totalną podejrzliwość, w wypatrywanie wokół agentów rosyjskich, w patrzenie na każdy kontrakt ze Wschodem jak na element planu zawładnięcia Polską. A coś takiego narasta. Sprzyja temu przekształcenie kwestii energetycznej w jedną z maczug do politycznych bójek.

Jak ma się sprawa z bezpieczeństwem energetycznym? Otóż Polska jest krajem o bardzo wysokiej samowystarczalności w tej dziedzinie, znacznie przekraczającej średnią Unii Europejskiej czy OECD.

Polityka 49.2004 (2481) z dnia 04.12.2004; Ogląd i pogląd; s. 42
Reklama