Archiwum Polityki

Miłość w czasach Al-Kaidy

Platforma”, najnowsza powieść Michela Houellebecqa, autora głośnych „Cząstek elementarnych”, będzie z pewnością jedną z najbardziej dyskutowanych książek najbliższych tygodni, jeśli nie miesięcy. Wcale nie dlatego, że autor na rok przed zamachami z 11 września 2001 r. przewidział, iż świat Zachodu czeka globalne starcie z islamskim fundamentalizmem. I nie dlatego, że autor szydzi z poprawności politycznej i krasi fabułę ostrą pornografią. Odpowiedź jest znacznie prostsza: Houellebecq napisał znakomitą powieść współczesną o sile rażenia porównywalnej z „Hańbą” J. M. Coetzee czy „Nieznośną lekkością bytu” Milana Kundery.

Gdy poznajemy bohatera powieści, ten dowiaduje się, że jego ojciec zmarł w podejrzanych okolicznościach – jak się wkrótce okaże, zginął z ręki brata swej kochanki, muzułmanki z Maghrebu. Motyw zemsty za hańbę, odwetu za upokorzenie, w finale powieści powróci z nieporównanie większą siłą, bo też bohater książki sam się prosi o guza – zdaniem Houellebecqa, podobnie jak cały Zachód. Michel, 40-letni sfrustrowany wyrobnik we francuskim ministerstwie kultury, zajmuje się wydawaniem publicznych pieniędzy na absurdalnie głupie projekty współczesnych plastyków. Kiedy wpada mu w ręce większa ilość gotówki, nie przychodzi mu do głowy nic lepszego, niż wydać je na tajskie dziwki. Wykupuje więc egzotyczną wycieczkę w biurze podróży – i to będzie początek jego kłopotów.

Nie ma w tej książce cienia łopatologicznej publicystyki (będącej skądinąd zmorą współczesnej prozy); wszelkie niepoprawne politycznie kwestie, wygłaszane przez powieściowe postaci – podobnie jak najostrzejsze choćby sceny erotyczne z ich udziałem – mówią nam coś nowego o bohaterach książki lub przynajmniej posuwają akcję do przodu.

Polityka 46.2004 (2478) z dnia 13.11.2004; Kultura; s. 66
Reklama