Oszuści są bardzo fotogeniczni, czego w historii kina mieliśmy liczne przykłady. Dla ścisłości należy wszak dodać, iż muszą to być piękne oszustwa (był nawet taki film „Najpiękniejsze oszustwa świata”), co wymaga od ich sprawców inteligencji, a nawet poczucia humoru. Wszystkie te warunki spełniało np. „Żądło” albo „Butch Cassidy i Sundance Kid”, gdzie mieliśmy mistyfikacje przygotowane z wielkim talentem i wdziękiem, tym bardziej że w głównych rolach występowali Robert Redford i Paul Newman. Steven Spielberg nie ukrywa zresztą, iż był pod wrażeniem tamtych filmów i przypomniał je sobie znowu, kiedy zabierał się do pracy nad „Złap mnie, jeśli potrafisz”. Z naszego podwórka można by wymienić przede wszystkim „Vabanki” Juliusza Machulskiego, gdzie do wyszukanej inscenizacji, mającej pogrążyć samolubnego bankowca, włączały się osoby związane z przemysłem filmowym. Nic dziwnego – przecież kino też jest w gruncie rzeczy pięknym oszustwem.
Nie od dziś kino sensacyjne ściąga z rzeczywistości, ale też rzeczywistość ściąga z kina. Niejednokrotnie oszuści przyznają, iż po prostu chcieli odegrać w życiu sytuacje podejrzane w filmie. Frank W. Abagnale, bohater nowego filmu Spielberga, pobiera przyśpieszoną edukację oglądając w telewizji seriale: postanowił właśnie zostać lekarzem, podpatruje zatem, jak w serialu zachowują się lekarze. A potem idzie do kina na nowy film o Jamesie Bondzie i natychmiast postanawia naśladować agenta 007. W życiu także można odgrywać interesujące role.
Scenariusz filmu Spielberga powstał na podstawie wydanej w 1980 r. autobiografii Franka W. Abagnale. Dziś jest on szanowanym w świecie ekspertem do spraw fałszerstw bankowych, wykorzystującym w pracy i książkach doświadczenia, które zebrał podczas własnej oszukańczej praktyki.