Rozbita, poobijana lewica prowadzi kampanię lewicowych obietnic. Po raz pierwszy może znaleźć się poza parlamentem i – ledwie się podzieliwszy – głośno zaczyna mówić o zjednoczeniu.
Rząd Marka Belki coraz mniej się podoba wspierającym go ugrupowaniom. Każdy grymasi z innego powodu. SLD ma pretensje o kadry, gdyż swoi żegnają się ze stanowiskami, a powoływani są nie swoi. SDPL ma wprawdzie swojego Marka Balickiego, ale już Lech Nikolski razi poczucie smaku Tomasza Nałęcza, gdyż był związany z tworzeniem ustawy medialnej i jest podobno człowiekiem Millera. Tak więc rząd Belki staje się zbyt millerowski. Unia Pracy nie chce liberała Mirosława Gronickiego w resorcie finansów, nie chce też wojsk w Iraku i generalnie chce lewicowości.
Polityka
32.2004
(2464) z dnia 07.08.2004;
Kraj;
s. 28