Za kratkę kanałową (ok. 20 kg) można w punkcie skupu złomu dostać 10 zł. Na ćwiartkę. Za pokrywę kanału (40 kg) jest już pół litra. W pozbawionej przez złodziei osłony studzience kanalizacyjnej zginęła w Rybniku 4-letnia dziewczynka. W trakcie kradzieży złomu giną niekiedy sami rabusie, ale to nie studzi ich zapału. Tamę złodziejom ma postawić znowelizowana naprędce ustawa o skupie surowców wtórnych (obowiązuje od sierpnia), która nakłada na właścicieli składnic obowiązek spisywania danych osobowych i wpisywania źródła pochodzenia złomu. – Pogoniłam dzisiaj chłopaka, który przywiózł na wózku kratkę ściekową – mówi Halina Rusowska, kierowniczka punktu skupu złomu w Częstochowie należącego do spółki Scrapena (d. Przedsiębiorstwo Przerobu Złomu w Herbach). Powiedział, że znalazł. – Może i znalazł, ale ja dla świętego spokoju z reguły takich rzeczy nie biorę – podkreśla Rusowska.
Z metalowym trzepakiem przyszli dwaj menele. – Się przewrócił, szefowa, to my podnieśli i przynieśli. Rusowska kazała im odnieść konstrukcję na miejsce, więc zaklęli i poszli dalej. Odesłała też sprzedawcę skrzydła nowej metalowej bramy: – Każdego dnia parę osób odchodzi z kwitkiem, ale jak ktoś przywiezie pokrywę kanału i powie, że to z jego podwórka, to przecież nie pojadę pod Częstochowę, żeby sprawdzić, czy faktycznie ma kanał – tłumaczy. To spisywanie da tyle, że ewentualnie policja będzie miała jakiś ślad.
Pan Tomek żyje ze złomu. Żukiem jeździ po wsiach i skupuje od chłopów, co się da. Cena to jego tajemnica handlowa. – Czasy się zmieniły, kiedyś po wsiach za darmo pozbywano się żelastwa z podwórek – wspomina. Co dwa dni zjawia się u Rusowskiej. Za kilogram rupieci dostaje dzisiaj 59 gr, za złom lepszy, wsadowy – 64 gr.