Archiwum Polityki

Nemo Man

Choć Brytyjczycy mają sprawdzone metody rozwiązywania problemu osób zaginionych, niektórych zagadek nie udało się wyjaśnić do dziś.

Kilka tygodni temu na jednej z plaż w hrabstwie Kent błąkał się mężczyzna w eleganckim, ale kompletnie mokrym garniturze. Widać było, że jest zagubiony i wystraszony. Nie odpowiadał na żadne pytania. Przywieziono go do szpitala psychiatrycznego. Nikomu nie udało się nawiązać z nim kontaktu. Dopiero gdy dano mu kartkę papieru w nadziei, że napisze tam swoje imię, narysował fortepian. Jedyny instrument znajdował się w szpitalnej kaplicy. Zaprowadzony tam mężczyzna ożywił się i przez kilka godzin z wirtuozerią mistrza grał muzykę poważną.

Nie udało się ustalić tożsamości mężczyzny. Sprowadzeni tłumacze władający wieloma językami byli równie bezradni jak personel szpitala. Kontakt z orkiestrami w różnych krajach także nie dawał oczekiwanych rezultatów. Wówczas postanowiono zamieścić zdjęcie tajemniczego mężczyzny, nazwanego Piano Man, w całej brytyjskiej prasie. Wkrótce potem podchwyciły temat również media w innych krajach. W ciągu 48 godzin do organizacji zajmującej się szukaniem osób zaginionych, National Missing Persons, zadzwoniło ponad trzysta osób. Tajemniczy muzyk (wiek 20–30 lat, 180 cm wzrostu, szczupły, z krótkimi ufarbowanymi na blond włosami) pozostał jednak niezidentyfikowany.

Na początku przypuszczano że jest Francuzem, ale policja szybko zdementowała tę informację, potem pojawiła się hipoteza, jakoby mężczyzna był Szwedem, ponieważ rysował szwedzką flagę, jednak to przypuszczenie również odrzucono. Nadal natomiast jest badany trop kanadyjski. W 1999 r. do jednego ze szpitali w Toronto wszedł mężczyzna ze złamanym nosem. Nie potrafił powiedzieć, jak się nazywa ani gdzie mieszka. Mówił z charakterystycznym północnoangielskim akcentem. Lekarze twierdzili, że cierpi na amnezję.

Polityka 22.2005 (2506) z dnia 04.06.2005; Świat; s. 60
Reklama